Rozdział 34

Obudził mnie niewyobrażalnie przyjemny dla moich nozdrzy zapach świeżej, cieplutkiej kawy. Otworzyłam leniwie oczy przeciągając się przy tym. Na przeciw mnie stał rozpromieniony Niall trzymający w ręku tace z parującym kubkiem i apetycznie wyglądającymi kanapkami.
- Cześć - przywitał się chłopak.
- Hej - opowiedziałam radośnie. - Która godzina?
- Piętnaście po dziewiątej. Teraz możesz spać ile chcesz - puścił do mnie oczko. - Mam dla Ciebie śniadanko.
- Dziękuję Niall jesteś kochany ale... - przerwał mi.
- Nie ma żadnego ale. Nie chcę słyszeć że nie jesteś głodna! Nie zjesz, nie dostaniesz kawy.
- Ejj! - jęknęłam oburzona.
- Coś za coś - dodał podając mi tacę. Podciągnęłam się na łóżku i rozpoczęłam konsumowanie posiłku.
- Dawno wstałeś? - spytałam.
- Koło ósmej. Nikogo już nie było w domu.
- Mogłeś mnie obudzić.
- Ale po co? Słodko spałaś wtulona we mnie - i tu pojawił się ten łobuzerski uśmiech. Moje policzki oblała fala gorąca. - Spokojnie, było mi bardzo miło i wygodnie - zaśmiał się chłopak. Nic nie mówiąc dalej jadłam.
- Wyjdziemy dzisiaj na spacer? - zadałam pytanie zmieniając temat.
- Oszalałaś, z twoim gipsem? - z tonu chłopaka mogłam wywnioskować że mój pomysł był dla niego niedorzeczny.
- Oj no proszę, chociaż kawałek do parku. Musze pooddychać świeżym powietrzem - pod moim błagalnym wzrokiem Horan nie mógł się nie ugiąć.
- Jak zjesz śniadanie ale tylko na chwilę - zachichotałam triumfalnie.
- Dziękuję.
Tak jak Niall obiecał po spożytym posiłku mogliśmy wyjść na spacer. Zeszłam z łóżka i pokuśtykałam w stronę szafy. Dni były potwornie zimne jak na tą porę roku przystało. Ubrałam bokserkę, bluzę z polarem, ocieplane leginsy z racji że żadnych spodni nie byłam w stanie przeciągnąć przez gips, czarny płaszczyk, moją kochaną czapkę z uszkami i jednego buta emu. Wyglądałam co najmniej śmiesznie.
Podczas ubierania stałam przed lustrem i oglądałam swoje posiniaczone ciało. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Sama wyrządziłam sobie taką krzywdę i teraz będę cierpieć. Mam tylko nadzieję że wszystko się zagoi do świąt. Zostały jeszcze trzy tygodnie a ja nie chcę by rodzice się wypytywali.
Gotowa do wyjścia wzięłam Amare i ruszyłam na dół. Na schodach o mało co nie zderzyłam się z Niallem.
- Może Ci pomóc? - zapytał.
- Nie dzięki - odpowiedziałam ze skupieniem pokonując każdy schodek.
- Na pewno?
- Tak, chcę sobie sama poradzić. Nie będziecie mnie przez dwa tygodnie cały czas nosić na rękach.
- Dobrze, jak chcesz - powiedział jednak cały czas szedł blisko mnie by w razie czego uchronić moją osobę przed kolejnym upadkiem.
Wyszliśmy z domu, zamknęliśmy drzwi i pomału ruszyliśmy w stronę parku. Szliśmy w absolutnej ciszy co było dla mnie dość krępujące dlatego postanowiłam poruszyć jakkolwiek temat.
- Dlaczego nikogo nie ma w domu? - spytałam.
- Harry zawiózł Olivię do szkoły i pojechał potem na zakupy, Liam musiał coś załatwić na mieście a potem kupić coś na obiad no i zabrał ze sobą Louisa a Zayn pojechał do Perrie bo odwołali jej dzisiaj zajęcia.
- Aha - odpowiedziałam krótko.
- Nie jest Ci zimno? - ahh ten troskliwy Horan.
- Nie ale chodź gdzieś usiąść bo od tych kul bolą mnie już całe ręce.
Pokierowaliśmy się w stronę niewielkiej, drewnianej ławeczki która stała z brzegu chodnika.
Znowu ta cisza. Tak głucha i tak dobijająca że aż nie do wytrzymania.
- Sam, co z nami? - tym razem rozmowę rozpoczął chłopak.
- Co? - spytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- No co będzie z nami? Byliśmy przecież szczęśliwi, gdyby nie ta głupia sprawa dalej bylibyśmy razem.
- Pewnie tak - potwierdziłam.
- Czy ty mi kiedyś wybaczysz? - spytał ściszonym tonem.
- Nie wiem Niall. Nie wiem czy będę potrafiła.
- To znaczy że już nie będziemy razem? - jego głos był smutny a ja nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. - Ja Cię kocham Sam.
- Wiem - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Ja też cię kocham.
- Naprawdę? - nagle jego smętna mina rozpromieniła się a w jego oczach dało się zauważyć cień nadziei.
- Oczywiście głuptasie, jak mogła bym przestać? To że zrobiłeś coś co mnie bardzo zraniło nie znaczy że nagle już nic do ciebie nie czuję. Jesteś wspaniałym chłopakiem, dbasz o mnie jak nikt inny, przejmujesz się mną i chcesz mojego szczęścia. - chłopak uśmiechnął się lekko zawstydzony.
- Ale nie chcesz być moją dziewczyną - odpowiedział.
- Chcę - po tym słowie przysunęłam się do chłopaka i mocno przywarłam do jego ciepłych, delikatnych ust. - Brakowało mi tego - zaśmiałam się.
- Tak, mnie też. Naprawdę Cie kocham Sam. Mam nadzieję że kiedyś mi to wybaczysz - nic nie odpowiedziałam tylko oparłam głowę na jego klatce piersiowej i mocno się przytuliłam.
Potrzebowałam go w tamtej chwili bardziej niż kogokolwiek innego. Ten uroczy, blond Irlandczyk był dla mnie jak powietrze bez którego nie mogę żyć. Był najważniejszy. To właśnie dzięki niemu czułam że jestem coś warta.

********************************************************************************
Hejo ;*
Bardzo przepraszam że rozdział jest taki krótki ale wciąż mam mnóstwo spraw na głowie -,- Spokojnie, od poniedziałku oficjalnie mam wakacje więc rozdziały będą dłuższe i będą wcześniej dodawane ;)
Bardzo się cieszę że wciąż tu wchodzicie i czytacie moje wypociny. Uwielbiam Was! ;***

Kocham,
Sami <3

7 komentarze:

  1. Co tu dużo mówić = świetny rozdział i tyle :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *.*
    Oby oni byli razem <33
    Miłych wakacji i czekamy na kolejny;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeep ..
    Rozdziałek długo wyczekiwany , w końcu to w nim pojawiło się przebaczenie . Cudownie , że się pogodzili , że Sami dała mu szansę . Znowu są razem . Mam nadzieję , że nie spierniczy tego On , bądź kto wie ONA ? Nie .. To rozsądna kobieta , więc wątpię , no ale zawsze możesz nas zaskoczyć . Za 3 tygodnie święta u nich ? Też chcę :C . Fajnie , że wybrali się na spacer , porozmawiali . Ughr , Horanek troskliwy , opiekuńczy .. Kochany po prostu . Widać , że bardzo mu zależy na niej . Na pewno jej również na nim . Przecież tyle razem przeszli , te złe jak i te dobre chwile . Mają co wspominać . Ich wspomnienia nigdy nie zaginą . Być może są również te złe , które chcieliby wymazać . Tak po prostu pozbyć się ich - niemożliwe . Znając życie chcieliby te wszystkie cierpienia przeskoczyć niczym kałużę . Nie masz kaloszy , zamoczysz nogi . Będzie Ci zimno , może się rozchorujesz . No ale czegoś się nauczysz . Będziesz wiedzieć , że w takich sytuacjach są one potrzebne . Bez nich nie idę .. A tutaj ? Jest tak , że kłamliwa osoba próbowała zniszczyć co najlepsze . Niestety nie udało się jej . Za mało zanurzyła egoistyczne " stopy " . udzie często nie potrafią określić czy są sami czy nie. To ludzie ogólnie, a nie kobiety zachowują się dwuznacznie, uciekając od wszelkich deklaracji. Każdy z nas ma swoje doświadczenia, niezależnie od płci. Robimy wszystko co możemy. Czasami to nie wystarcza. Zapinamy pasy, zakładamy kask. Trzymamy się oświetlonych ścieżek. Próbujemy być bezpieczni. Mocno staramy siebie ochronić, ale to jest bez różnicy. Kiedy coś złego nas spotyka, przychodzi znikąd. Złe rzeczy są gwałtowne i przychodzą bez ostrzeżenia. Ale zapominamy, że czasami tak samo przychodzą dobre rzeczy . Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy czegoś wspaniałego . Czekam na następny rozdzialik . Nie mam kompletnego pojęcia co się wydarzy . :D . Oczywiście dużo weny życzę .


    Pozdrawiam , całus ;* !


    Amare *o*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3 Czekam na kolejny ..<3 Daria

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze, że się pogodzili ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, zdziwiłam się. Nie wiedziałam, że Niall myśli, że nie są razem. W sensie, ja to potraktowałam jako kryzys, chwilowe ciche dni, ale nawet nie pomyślałam o tym, że mogliby przez to zerwać. Ale dobrze, że Samantha odpuściła. I że nie potrafiła przestać go kochać przez taką głupotę. Mądra dziewczyna.
    Hm, ciekawa jestem co Ty dalej dla nich szykujesz ;>
    Buziaki, Mai ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam:http://wiesz-ze-bede.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy!
Dziękuję ♥

KONTAKT

DROGIE MOTYLKI ♥

Odwiedziny :)

Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author