Rozdział 42

Te kilka dni w Irlandii przeleciało mi w zniewalającym tempie. Kto by pomyślał że będę się tutaj tak znakomicie czuła. Każdego poranka schodziliśmy na śniadanie z Maurą, Bobbym i Gregiem. Po posiłku zazwyczaj siedzieliśmy przy telewizorze bądź graliśmy w jakieś gry. Koło południa pomagałam mamie Nialla przy obiedzie a w tym czasie Horanek zazwyczaj gawędził sobie z braciszkiem. Po południu chodziliśmy na długie spacery. Nie było nas w domu nawet kilka godzin ale było naprawdę wspaniale. Często również wychodziliśmy razem z Gregiem na ogród by zrobić prawdziwą wojnę na śnieżki. Trzeba było wykorzystać jakoś tak ogromne ilość śniegu. Wieczorem przychodził czas na ciepłą herbatkę i rodzinne rozmowy a potem miałam Nialla tylko dla siebie. Ta część dnia zdecydowanie najbardziej mi się spodobała i należała do moich ulubionych.
Mimo tego że tak wspaniale spędzaliśmy czas trzeba było się pożegnać i wracać do Londynu.
- Spakowałaś wszystko? - zapytał Nialla który z uporem próbował zamknąć swoją walizkę.
- Tak, chyba tak. O której mamy lot?
- O 16 ale na wszelki wypadek musimy być wcześniej na lotnisku - odpowiedział.
- Yhym.
- Sam chodź tu do mnie - poprosił po czym przyciągnął mnie do ciebie. - O co chodzi? - spytał troskliwie.
- O nic nie chodzi - odparłam nie bardzo wiedząc co miał na myśli.
- Uwierz mi że też nie chce stąd wyjeżdżać no ale w Londynie wszyscy na nas czekają. Sylwester i twoje urodziny same się nie odprawią  - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- No prawda.
- Nom to się pakuj bo za godzinę musimy wychodzić.
Ostatnie kilka minut przed opuszczeniem domu spędziliśmy oczywiście w towarzystwie rodziców
Nialla. Byli bardzo mili. Chyba z dziesięć razy spytali czy naprawdę musimy już jechać. Gdy przyszedł czas ostatecznego pożegnania wyściskali nas i zapewnili że zawsze będziemy tu mile widziani.
- Na pewno nie chcecie bym was zawiózł? - spytał Bobby gdy staliśmy już w drzwiach.
- Tato, za minute będzie tu taxówka. Naprawdę nie trzeba - zaśmiał się Niall.
- No dobrze. W takim razie do zobaczenia!
- Pa tato.
- Do widzenia - powiedziałam z uśmiechem i wyszłam za Horankiem.
Za nim zdążyliśmy jakoś dopełznąć z tymi bagażami do furtki przyjechał samochód. Sprawnie zapakowaliśmy wszystko do bagażnika i już po chwili byliśmy w drodze na lotnisko. Dzień był wyjątkowo zimny. Mimo iż miałam na sobie gruby płaszcz, czapkę, rękawiczki, szalik i baardzo gruby sweter to trzęsłam się z zimna. Nialla jak to zobaczył to oczywiście zaczął się śmiać.
- Chodź tu mała - powiedział po czym się do niego przysunęłam i mocno wtuliłam w jego ciało. Emanujące od niego ciepło ogrzewało jak najlepszy kaloryfer na świecie!
Po jakiś dziesięciu minutach wysiedliśmy z pojazdu, chłopak zapłacił kierowcy i ruszyliśmy na lotnisko. Nie musieliśmy się śpieszyć bo o dziwo tym razem byliśmy wcześniej. Bilety były już dawno kupione i nie pozostało nam nic jak czekać na odpowiedni lot.
Na całe szczęście znaleźliśmy się dość szybko w samolocie i punktualnie o godzinie 16 wystartowaliśmy. Znów ten niewyobrażalny widok. Unosimy się wysoko i wszystko staje się takie malutkie. Ludzie są ledwo zauważalni, budynki zmieniają się w małe kosteczki a po chwili już absolutnie wszystko znika i rozciąga się przed nami tylko błękitne niebo.
Do domku dotarliśmy pod wieczór. Byłam totalnie skonana i marzyłam by iść spać jednak wiedziałam że jest to nie możliwe. W salonie świeciły się światła co znaczyło że reszta ekipy już wróciła. Razem z Niallem wypakowaliśmy bagaże po czym zapukaliśmy do drzwi i już po chwili otworzył nam Zayn.
- No jesteście w końcu! - wrzasną po czym wziął ode mnie walizkę. - Wchodźcie kolacja już czeka.
Ledwo przeszliśmy przez próg a już dołączyła reszta chłopaków i Olivia.
- Hej! - krzyknęła w moją stronę Oli po czym rzuciła mi się na szyję.
- Cześć - odpowiedziała.. - Jak było w Polsce?
- Cudownie! To były wspaniałe święta! A u Ciebie jak? Myślałam że wrócimy razem.
No tak i tu nadszedł ten moment w którym trzeba wszystko wyjaśnić.
- Ja byłam w Irlandii z Niallem - odpowiedziałam i nagle chłopcy którzy byli pogrążeni w rozmowie z Horankiem skierowali na mnie swój wzrok.
- Jak to? - spytała zszokowana koleżanka.
- Pozwól że się rozbiorę i wyjaśnimy Wam wszystko przy kolacji.
Olivia przytaknęła ruchem głowy i ruszyła za mną do salonu gdzie zastałam pięknie nakryty stół.
Tak jak obiecałam musieliśmy im wszystko wyjaśnić. Trzeba było zacząć od początku. Od tej całej rozmowy telefonicznej. Ja mówiłam i wszyscy uważnie słuchali robiąc co chwilę stosowna do danego opisu minę.
- No i wszystko jasne! - powiedział Liam gdy skończyłam wywód.
- Ale dobrze się bawiłaś? - spytał Louis.
- Tak było wspaniale - odparłam z uśmiechem. - A teraz pozwólcie że zmienię temat. Kiedy bierzemy się za organizację sylwestra?
- No więc tak - zaczął Harry nabierając powietrza w płuca. - Ty nie bierzesz się za organizację - gdy to usłyszałam o mało nie udławiłam się kurczakiem.
- Jak to?! - spytałam piskliwym tonem.
- Pozwól że ja Ci to wytłumaczę - zaproponowała Oli a ja skinęłam głową na zgodę. - Ta impreza ma być połączona z Twoimi urodzinami które masz dzień wcześniej. Nie wypada byś organizowała własną osiemnastkę dlatego wysyłamy Ciebie i Nialla do ekskluzywnego hotelu gdzie spędzicie dwa dni. Będzie spa, basen, masaże a drugiego wieczoru kolacja. Potem wracacie na samą imprezę i bam, niespodzianka! - zakończyła entuzjastycznie.
- No nie wiem - szczerze powiedziawszy wahałam się. Nie lubiłam gdy coś działo się pod moją nieobecność.
- Oni maja rację. Nie możesz organizować własnych urodzin - zaśmiał się Niall. - Spędzimy sobie we dwójkę wspaniały weekend - stwierdził po czym czule mnie pocałował. Z ust chłopaków wydobyło się głośnie "Uuuuuu".
Mają rację. To moja osiemnasta i musi być niezapomniana.
Cały wieczór rozmawialiśmy o tym jak komu przebiegły Święta, co ciekawego się działo i z czego jesteśmy zadowoleni. Wszyscy byli w niebo wzięci że mogli spędzić ten czas w gronie rodziny.
Z mojej strony nie obeszło się również bez tłumaczenia Olivii z jeszcze jednego drobiazgu. Mianowice, gdy sprzątałyśmy ze stołu napomknęła na osobności o mojej bransoletce. Była bardzo ciekawska więc musiałam jej obiecać że potem jak pójdziemy do góry to jej wszystko opowiem. Tak z resztą też się stało. Usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłam wszystko szczegółowo opisywać w niektórych miejscach nawet cytując Maurę.
- To najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam! Masz nie bywałe szczęście Sami - podsumowała a po jej policzkach spłynęły łzy wzruszenia.

*******************************************************************************
Hej :)
Chciałam bardzo przeprosić za to że rozdział jest tak późno i że jest taki beznadziejny ;_;
Kompletnie mi nie wyszedł, nic nie jest tutaj tak jak chciałam i ogólnie cały jest bez sensu -,-
Tak czy inaczej, znowu zaczyna się dziać. Szykuje się wspaniały weekend i udany sylwester!
Mam nadzieje że następny rozdziałek wyjdzie mi trochę lepszy, dłuższy no i ze Wam się spodoba :)

Kocham,
Sami<3

6 komentarze:

  1. O jejciu, rozdziałek *o*.
    Awwrr cudowny.
    Fajnie, że Sam czuła się tak wspaniale u rodziny Nialla. Byli na tyle życzliwi, że przyjęli dziewczynę z otwartymi ramionami. Jednak cieszę się, że wrócili - nie ma to jak w domu! :).
    Sylwester?! Awwwr i ona jeszcze ma wówczas osiemnaste urodziny - cudownie *o*.
    Fajerwerki i te sprawy ;).
    Miło, że sami zaoferowali przygotowanie imprezy. Przecież nie wypada samemu robić sobie czegoś takiego? Szkoda tylko, że powiedzieli jej, Mógł ją gdzieś Niall zaprowadzić i potem na samą imprezkę przyprowadzić. Oj to by była niespodzianka. No ale tak też jest dobrze.
    Rozdział wcale nie jest beznadziejny!
    Kolejny dział posiada w sobie coś, za co cię kochamy. Tak jak i ten ;)

    Dużo weny ci życzę.
    Pozdrawiam, do następnego.


    Amare *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest na prawdę ok :D Nie wymyślaj :)
    Sami ma szczęście, że ma taką paczkę ;D Chodź z tym jak powiedzieli, że ona nie będzie wyprawiać a ta się zakrztusiła to aż się zaśmiałam ;D Wyobraziłam sobie to ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. SAM! PISZESZ ZAJEBIŚCIE ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię jak rozdziały mają taką długość. Opisałaś wszystko co najważniejsze. Tak sądzę. Wiemy co nas czeka, wiemy co się działo po przyjeździe, wszystko jasne! Nic tylko czekać na weekendzik i urodzionowo-sylwetsrową imprezę. No.
    Czy zdarzy się coś w tym hotelu? Albo co będzie się działo na imprezie? No, ja wiem, że pewnie szykujesz coś dla nas ciekawego. ;>
    Poza tym, nigdy Ci tego nie napisałam, ale... Podziwiam Cię, że piszesz wszystko na bieżąco, wiesz? Podziwiam Cię, że piszesz takie rozdziały w tak krótkim czasie i że zawsze dodajesz fragmenty na czas. Jesteś dla mnie za to między innymi mistrzem. ♥
    Buziaki, kocham, Mai ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Awrr... cudeńko. *.*
    Fajnie, że Sami tak cudownie spędziła święta. :)
    Sylwester+ osiemnastka ? Oj... będzie się działo. ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    Pozdrawiam. :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział <3 Czekam na następny .. Daria

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy!
Dziękuję ♥

KONTAKT

DROGIE MOTYLKI ♥

Odwiedziny :)

Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author