Rozdział 38

Po raz kolejny spojrzałam na wyświetlacz by się upewnić czy na pewno dobrze widzę. Tak, dzwoniła mama. Zastanawiałam się czy w ogóle odebrać. Nie pewnie nacisnęłam zielona słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Cześć kochanie - po chwili rozbrzmiał głos mojej matki.
- Po co dzwonisz? - spytałam chcąc od razu wiedzieć o co chodzi.
- Jesteś już na lotnisku? - za wszelką cenę próbowała uniknąć odpowiedzi na moje pytanie.
- Nie mamo jestem jeszcze w domu. Mów co się stało, po co dzwonisz? Musze już wychodzić.
- Tak mi przykro skarbie. Razem z twoim ojcem i Laurą utknęliśmy na lotnisku w Nowym Yorku. Pogoda jest straszna, na znacznym obszarze są potworne opady śniegu i część lotów została po odwoływana w tym niestety nasz - nie wiem czy to tylko przez moje przewrażliwienie ale jakoś nie odczuwałam w jej głosie smutku czy żalu.
- Nie możecie polecieć kolejnym?
- Niestety nie ma już miejsc.
- Czy to znaczy że nie przylecicie na święta? - zadałam pytanie chcąc się upewnić czy dobrze rozumiem. W głębi duszy już dawno znałam odpowiedź.
- Bardzo mi przykro ale nie. Masz z kim spędzić czas w Londynie?
- Tak, tak - oczywiście skłamałam. - Przepraszam ale muszę już kończyć bo mnie wołają.
- Dobrze, wesołych Świąt skarbie.
- Wesołych Świąt - dodałam nie chętnie po czym się rozłączyłam i rzuciłam telefonem o ścianę.
Jak ja się wtedy czułam? Dobre pytanie. Sama nie wiem, nie czułam nic. Pustka, totalna pustka. Nie byłam zawiedziona bo to było zagranie w stylu moich rodziców. Oczywiście od początku wiedziałam że coś pójdzie nie tak. Czy byłam smutna? Nie, nie byłam. Perspektywa spotkania się z moją siostrą na tle minionych zdarzeń nie była zbyt fascynująca. Skoro nie było mi przykro czy smutno to skąd wzięły się te łzy spływające jedna po drugiej z moich oczu. Czym były spowodowane? Tym z czym borykam się od dawna - uczucie samotności. Wiele razy czułam że jestem sama chodź otaczało mnie tak wiele ludzi natomiast teraz nie ma przy mnie autentycznie nikogo. Święta Bożego Narodzenia spędzę sama w pustym domu siedząc przed telewizorem w rozciągniętym dresie. Nie chciałam być sama.
Po tej jakże nieprzyjemnej rozmowie przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zasiadłam do laptopa by sprawdzić prognozę pogody. Mama nie kłamała, fatalne warunki atmosferyczne panowały na całym kontynencie. Co więc mogłam poradzić. Zeszłam na dół i rozsiadłam się przed telewizorem. Była godzina 14, właśnie teraz powinnam wychodzić z domu by dostać się na lotnisko. Skuliłam się w fotelu i przykryłam kocem. Z pilotem w ręce przeskakiwałam z kanału na kanał próbując znaleźć coś sensownego do oglądania - na marne. Wyłączyłam sprzęt i zaczęłam rozmyślać. O niczym konkretnym, tak po prostu. Wypadek, Olivia, Niall, Liam, święta, Laura... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Ze snu wybudził mnie delikatny dotyk czyjejś dłoni na moich włosach. Ciepło emanujące od tej osoby przyprawiło mnie o dreszcze. Momentalnie się poderwałam, otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć.
- Niall?! - wrzasnęłam zdziwiona.
- Yhym - potwierdził uśmiechnięty.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Złe warunki atmosferyczne więc odwołali mój lot po za tym zapomniałem paszportu - zaśmiał się.
- O której masz następny lot?
- Za godzinę o 16.
- O to dobrze - odpowiedziałam przytulając się do chłopaka.
- Dobra koniec o mnie. Teraz ty gadaj co tu robisz, czemu nie jesteś w samolocie i dlaczego płakałaś?
Przejrzał mnie. Co miałam powiedzieć, nie mogłam skłamać. Nie chciałam go martwić jednak on doskonale potrafi wyczuć kiedy mijam się z prawdą.
- Moja mama dzwoniła i odwołali ich lot - przyznałam się.
- I o to płakałaś? Przecież polecisz następnym - powiedział całując mnie w czoło.
- Nie Niall, oni nie zdążą wrócić na święta. Zostaje tutaj, w Londynie - oczy ponownie napełniły się łzami.
- Sami tak mi przykro, wiem że chciałaś do nich lecieć. Dlaczego nie zadzwoniłaś? - chłopak był przygnębiony.
- Nie chciałam Ci psuć tego czasu, chodź jedno z nas powinno mieć udane święta.
- Głuptasku ty chyba nie sądzisz że pozwolę Ci tu zostać samej.
- Niall daj spokój.
- Sam przecież nie zostawię Cię samej na Święta - dla Horana to było oczywiste że ja zostaję więc on też. Był kochany jednak nie mogłam mu na to pozwolić. Cała rodzina już na niego czekała.
- Twoja rodzina już nie może się doczekać aż Cię spotka. Sam mówiłeś że zjeżdżają się wszyscy wujkowie, ciocie, babcie, kuzyni i tak dalej.
- Masz rację - chłopak przez dłuższą chwilę intensywnie rozmyślał. W pewnej chwili go olśniło. Gdybyśmy znajdowali się w kreskówce to najprawdopodobniej nad jego głową zaświeciła by się żarówka. Uśmiechnął się podstępnie, wstał i wziął mnie na ręce. Wtuliłam twarz w jego szyję.
- No gadaj co wymyśliłeś - wyszeptałam mu do ucha.
- Lecisz ze mną do Irlandii - odpowiedział zadowolony ze swojego jakże genialnego pomysłu.
- CO!? - wrzasnęłam tak głośno że z pewnością słyszeli nas sąsiedzi na całej ulicy.
- Przecież to świetny pomysł. Ja nie zawiodę rodziny, ty nie spędzisz świąt sama i w końcu będę Cię mógł przedstawić swoim rodzicom.
- Tak i całej wielkiej rodzinie. Niall ja nie chcę, będę się czuła tam niekomfortowo.
- Oj proszę - chłopak błagał  nie wypuszczając mnie z rąk. W jego ramionach czułam się lekka jak piórko.
- Nie, przepraszam ale nie dam rady - byłam twarda i stwierdziłam że nie dam się złamać. Ciężko by mi było gdyby to byli tyko jego rodzice a jeszcze reszta osób? Przecież ich tam będzie około 30.
- Dlaczego?
- Proszę zrozum mnie, masz gigantyczną rodzinę, nikogo tam nie znam, wszyscy będą się na mnie patrzyć jak na jakiegoś świra. A co jak mnie nie polubią, nie zaakceptują? - moja głowa była pełna wątpliwości.
- Jak mogli by Cię nie polubić? Jesteś wspaniała - chłopak nie dawał za wygraną.
- Podaj jeden konkrety powód dla którego miała bym tam z tobą lecieć to wtedy to zrobię - powiedziałam z miną pełną powagi wpatrując się w błękitne oczy Irlandczyka.
- Powinni jak najwcześniej poznać moją przyszłą żonę.

*********************************************************************************
Święta, święta!
Na pewno wiele z Was się ucieszy że Samantha nie spędzi Bożego Narodzenia sama. Będzie miała całkiem sporo towarzyszów ;)
Rozdziałek może i jest krótki no ale jednak coś się w nim dzieje, prawda?
Bardzo wam dziękuje za te wszystkie miłe komentarze i za to że stale podbijacie liczbę wyświetleń! Jesteście wspaniali <3

Na koniec jak widać pierwsza ankieta się zakończyła i wynik był taki że mam wymyślić nową postać ;) Teraz również liczę na wasze zdanie w wyborze imienia i nazwiska ;*

Kocham,
Sami<3

10 komentarze:

  1. Aaa, będę pierwsza. :P Rozdział jest tradycyjnie świetny! Szkoda, że Sami nie spędzi świat razem ze swoją rodziną. Chociaż może w pewnym sensie to i dobrze. Bo nie spotka się z Laurą itd. Ale i tak święta powinno się spędzać z najbliższymi i na pewno dla Sami jest to bardzo przykre ale pojawił się nasz Horanek. <3 Aj, ciekawe jak będzie w Irlandii. Nie mogę się doczekać i jestem bardzo ciekawa co wykombinujesz. ^-^ Oj, jaka końcówka słodka. *.* Kochany Nialler. <3 Boże.. jestem głupia. Dobra kończę. XD
    Czekam na następny rozdział oraz życzę ci duuuużo weny. ^^

    Pozdrawiam. :*

    http://stole-my-heartx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony czy rodzinę Samanthy naprawdę można nazwać jej "najbliższymi"? Pod względem pokrewieństwa na pewno ale na tle ostatnich zdarzeń i nieporozumień jej prawdziwą rodziną są przyjaciele którzy okazali wsparcie wtedy kiedy dziewczyna najbardziej tego potrzebowała. Więc może te święta okażą się całkiem niezłe ;)
      Pobyt w Irlandii z pewnością zostanie opisany szczegółowo ;)

      Kocham,
      Sami<3

      Usuń
  2. Wpędziłaś mnie w świąteczną atmosferę pomimo to, że są wakacje. Rozdział bardzo pomysłowy oraz ciekawy. Zastanawia mnie jak zareaguje Sami na ostatnie słowa Nialla. Opowiadanie ogółem jest bardzo przyjemne i ciekawe. Czekam na następny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam na swojego nowego bloga. Może choć trochę zaciekawi cię fabuła. :)

    http://harrystyles-hardlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno reakcja Sami będzie przedstawiona w następnym rozdziale, jak mogła bym to przegapić ;D
      Cieszę się że opowiadanie przypadło Ci do gustu, ja również chętnie wejdę na twojego bloga :)

      Kocham,
      Sami<3

      Usuń
  3. super piszesz! Czy masz jakąś liste informowanych bo z chęcią dołączę! i jeszcze coś chciałam ci powiedzieć... gdyby porównać mojego bloga do twojego bloga to mój blog to po prostu coś bleee ale twój blog to ...łał nie mam słów na te cudo!
    PS powiesz skąd ty masz taki wielki talent?!
    @gaba540

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha bardzo Ci dziękuję ;*
      Twój blog na pewno też jest świetny, każdy ma inny styl pisania.
      Jest kilka dziewczyn które informuję na bieżąco i bardzo chętnie Cię do nich dodam ;)
      Jeśli to co tutaj skrobię można nazwać talentem to naprawdę nie wiem skąd on się wziął xd

      Kocham,
      Sami<3

      Usuń
  4. Rozdział zapowiadał się bardzo smutno. Cóż, można powiedzieć, że w połowie zgadłam :D. Przewidzieć można było, że "wspaniała" rodzinka Sami coś wyrządzi. Owszem to nie ich wina, no ale - właśnie zawsze jest to "ale".. Fajnie, że tak zakończyłaś ten post. Super, że Niall zaproponował jej wyjazd z nim, że nie zostawił samej w święta. Cóż za wyśmienity zbieg okoliczności, że i jemu odwołali pierwszy lot. Gdyby było inaczej, Sam faktycznie spędziła by je sama.

    Pozdrawiam Cię kochana! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina Sam zawsze coś wyrządzi -,- Moim zdaniem Boże Narodzenie to wyjątkowy czas i nikt nie powinien spędzać go sam. Już lepiej posiedzieć z sąsiadem niż samemu na kanapie przed telewizorem. Ze względu na te moje przekonania tym bardziej nie mogłam zostawić Samanthy samej. Nie potrafiła bym. Niall jest kochany i potrafi o nią zadbać ;)

      Kocham,
      Sami <3

      Usuń
  5. Wiedziałam... To straszne, że nie spędzi Świąt z rodziną. Ja chyba bym się załamała. No ale z drugiej strony ma Horana. Choć w pełni ją rozumiem, też nie od razu zgodziłabym się żeby jechać do Irlandii. Wiadomo, nowi ludzie, duuuuuuużo nowych ludzi i w dodatku pierwsze spotkanie. No dość stresujące bym powiedziała. Ale cóż, przyszłą żonę trzeba poznać, c nie? :D
    Buziaki, do piątku ♥
    Kocham, Mai ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie było mnnie więc teraz nadrabiam ;D Czułam, czułam że ją wystawią xD Ale na szczęście jedzie z Niallem i pozna jego familię ;D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy!
Dziękuję ♥

KONTAKT

DROGIE MOTYLKI ♥

Odwiedziny :)

Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author