Rozdział 53

Tak jak przypuszczałam lada moment nadszedł czas końca naszego urlopu. Spędziliśmy na Hawajach wspaniałe chwile i robiliśmy mnóstwo fantastycznych rzeczy. Smakowanie przeróżnej, śródziemnomorskiej kuchni, rejsy jachtem, zabawy na plaży, słodkie niespodzianki w wykonaniu chłopaków... No normalne jak w bajce jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ostatniego dnia lipca mieliśmy swój lot powrotny do Londynu. Zaraz z rana zaczęłam pakowanie by na pewno zdążyć. Wszystkie ubrania był już poukładane w walizce więc zostały mi do pozbierania jeszcze kosmetyki z łazienki i inne drobiazgi.
- Jesteś już spakowana? - zapytał Niall bacznie mi się przyglądając.
- Prawie a co?
- Pomyślałem że jak skończysz to może zdążymy iść jeszcze na chwilę na plażę.
- W porządku. A ty już spakowany?
- Nie - odparł nie bardzo się przejmując faktem że za kilka godzin mamy lot powrotny.
- No to na co czekasz? - spytałam wyraźnie dając mu do zrozumienia aby brał się do roboty.
- No dobra, już idę - powiedział niechętnie podnosząc się z fotela. - Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha przechodząc obok.
- Wiem - odparłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
Tak jak Niall zapowiedział po spakowaniu udaliśmy się jeszcze na spacer po plaży. Trzymając się za ręce powoli szliśmy brzegiem wody.
- Mam nadzieję że wakacje się spodobały - zaczął rozmowę Niall.
- I to bardzo, szkoda że nie możemy zostać nieco dłużej - stwierdziłam.
- Mała, wiesz przecież że chętnie bym tu z Tobą został jednak lekarka powiedziała że nie możemy ryzykować wcześniejszym porodem. Zmiana klimatu i do tego jeszcze lot samolotem.
- Wiem, wiem. Obiecaj jednak że jeszcze kiedyś tu wrócimy - poprosiłam wlepiając w niego swój maślany wzrok.
- Obiecuję - powiedział pewnie i obdarował mnie buziakiem w czoło.
Gdy wróciliśmy do domku wszyscy już na nas czekali.
- No nareszcie jesteście, już się baliśmy że nie zdążymy na samolot - powiedziała z ulgą Olivia.
- Spoko, już możemy jechać - odparł Niall. - Jesteśmy spakowani.
- No to idźcie po walizki i po Amare a my tu zaczekamy - rozkazała przyjaciółka.
Bez słowa ruszyliśmy po swoje bagaże. Na wszelki wypadek obeszłam jeszcze wszystkie pomieszczenia by się upewnić czy aby na pewno wszystko zabraliśmy. Zanim opuściliśmy domek taxówki już na nas czekały. Podzieliliśmy się na grupy, zapakowaliśmy walizki do bagażników i ruszyliśmy prosto na lotnisko. Jechaliśmy na tyle szybko że o dziwo udało nam się nie spóźnić. Zapłaciliśmy kierowcom po czym spokojnie ruszyliśmy na swój lot. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w swoich fotelach czekając na start.
- Pamiętaj, gdyby cokolwiek się działo, powiedz mi - poprosił Niall.- Nie ważne czy to będzie skurcz, czy Cię zemdli.
- Dobrze - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka po czym oparłam głowę o szybę i usnęłam.
Późnym popołudniem, a właściwie wczesnym wieczorem, znaleźliśmy się u siebie w domu. Kto by pomyślał że nie było nas tu miesiąc. Weszliśmy do środka i rzucając byle gdzie bagaże ruszyliśmy do ukochanego salonu. Ten dzień w Londynie był wyjątkowo nieprzyjemny. Na dworze było niesamowicie chłodno i najwyraźniej zanosiło się na deszcz.
- Komu herbatę? - spytał Harry który właśnie wybierał się do kuchni. Wszyscy w momencie podnieśli rękę. Trochę trudno przestawić się z tak słonecznej pogodny jaka panowała na Hawajach. Po kilku minutach siedzieliśmy wygodnie z kubkami gorącego napoju. Jak mieliśmy to w zwyczaju rozmawialiśmy o byle czym, chłopcy zamówili sobie coś do jedzenia bo zgłodnieli a potem udaliśmy się spać nie zawracając sobie głowy walizkami które zostawiliśmy porozrzucane w korytarzu.
Poszłam do swojego pokoju, wzięłam ciepły prysznic, założyłam piżamkę i wskoczyłam do najukochańszego łóżka. Ledwo co zdążyłam zgasić światło a w drzwiach pojawił się Horan.
- Będziesz miała coś przeciwko? - spytał.
- Chodź - odpowiedziałam z uśmiechem i już po chwili chłopak znalazł się obok mnie głaszcząc moje włosy. Lada moment usnęliśmy.
Rano obudził mnie Irlandczyk który próbował bezszelestnie opuścić mój pokój.
- Spokojnie, nie śpię - powiedziałam i najwyraźniej wystraszyłam chłopaka bo aż podskoczył.
- Chciałem pójść zrobić śniadanie - odparł zawracając w stronę łóżka my mnie pocałować na dzień dobry.
- Okej, to idź a ja się ubiorę.
- Dobrze - odpowiedział i w momencie zniknął za drzwiami.
Po kilku minutach zeszłam do kuchni ubrana w spodnie dresowe i gruby sweter. W całym domu unosił się piękny zapach moich ulubionych naleśników i świeżo zaparzonej herbaty.
- Jesteś aniołem! - zwróciłam się do chłopaka mrucząc z zadowolenia.
- Wiem - odparł dumny z wykonanej roboty. - Wcinaj - powiedział i podsunął mi talerz.
Chwilę posiedzieliśmy sami a potem po kolej zaczęli wszyscy wstawać. Po jakiejś godzinie byliśmy już w komplecie. Wszyscy byli ciepło ubrani bo to był wyjątkowo zimny dzień. Temperatura spadła poniżej 20 stopni a na dworze cały czas padał deszcz.
- Paskudna pogoda - stwierdziła Perrie wtulając się w Zayna.
- Prawda - potwierdziłam po czym wzięłam się za picie kolejnej herbaty.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wali w drzwi.
- Kto to może być? - spytała Stella.
- Zaraz się przekonamy - odparł Niall po czym ruszył do drzwi. Chwilę zajęło zanim chłopak tam dotarł jednak głośne walenie cały czas nie ustępowało. W końcu usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka i wszyscy zaczęliśmy nasłuchiwać.
- Gdzie ona jest?! - usłyszeliśmy wrzask.
- Ooo nie... - powiedziałam po cichu a po ciele przeszedł mi dreszcz.
- Co jest? Kto to? - spytał zaciekawiony i zdezorientowany Louis i wszyscy zaczęli mi się bacznie przyglądać wyczekując mojej odpowiedzi.
- Moja matka - wydusiłam z siebie w końcu. Ledwo co wypowiedziałam ostanie słowo a ona wparowała przemoczona do kuchni.
- No jesteś! - wrzasnęła. - Pakuj się, jedziemy do domu - wszyscy patrzyli na nią z przerażeniem a Niall z powrotem znalazł się obok mnie.
- Nie ma mowy! - odparłam stanowczo.
- To nie była prośba tylko nakaz. Pakuj się - powtórzyła.
- Czy ty nie rozumiesz że nigdzie z tobą nie pojadę?! Jestem już pełnoletnia i sama mogę decydować o swoim życiu! Jeśli przyjechałaś tu tylko po to żeby zabrać mnie do domu to spokojnie możesz już wracać!
- Przestań pyskować i się ubieraj! - podeszła do mnie i pociągnęła mnie za rękę.
- Niech Pani ją zostawi! - wtrącił się Niall a ta tylko spojrzała na niego z pogardą. Nie mam pojęcia co w nią wstąpiło. Była jakaś inna, obca.
- Nie wyjdę z tond dopóki nie opuścisz tego domu! - zwróciła się z powrotem do mnie a ja bez słowa ruszyłam w stronę korytarza. W momencie pojawiła się cała reszta.
- Co ty wyprawiasz? - spytał Niall.
- Wychodzę - odpowiedziałam ubierając buty.
- I świetnie - stwierdziła mama widocznie zadowolona ze swojej interwencji.
- Nie ciesz się tak, nie idę z tobą. Powiedziałaś że nie wyjdziesz dopóki ja tego nie zrobię więc teraz śmiało możesz opuścić nasz dom - powiedziałam zakładając kurtkę i wychodząc na pole. Wybiegła za mną podobnie jak cała reszta która stała przed domem i wszystkiemu się przyglądała. Tylko Horan podszedł bliżej.
- Tak się nie będziemy bawić - stwierdziła matka i szarpnęła mnie ponownie za rękę tym razem dużo mocniej.
- Nie dotykaj mnie! - wyrwałam jej się i wybiegłam na ulice. Odwróciłam się i zobaczyłam rozpędzony samochód. Usłyszałam głuchy trzask i paniczne wrzaski. Wszyscy przerażeni w momencie znaleźli się obok mnie. Dziewczyny stały nade mną i płakały ze strachu. Nagle zobaczyłam przed sobą twarz Nialla.
- Sam błagam nie rób mi tego! - jego głos się załamywał. - Słyszysz?! Nie zamykaj oczu!
To ostanie co usłyszałam, potem głosy ucichły i ogarnęła mnie ciemność.

********************************************************************************
Hym, hym :)
Dzieje się dzieje a do końca już tylko jeden rozdział!
Nie mogę uwierzyć że to tak szybko przeleciało ;c

Kocham,
Sami<3

14 komentarze:

  1. Sami błagam Cię...nie zabijaj jej !
    niech żyje! :(
    Jestem na wakacjach i tak zagladam co pare dni ale juz żałuję...tyle czekać co dalej :(
    ja i moja ciekawosc..

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny i oby Sam przezyla , ale mam jedno nie piszesie "z tond " tylko " z tad " .
    Pisze z telefonu i nie mam polskich znakow .
    Nie poprawiam cie po zlosci , bo bardzo lubie twoj blog tylko po to zebys wiecej tego bledu nie popelnila .
    Szkoda, ze ostatni rozdzial , ale tez jestem ciekawa co wymyslisz nowego.
    Szybko dawaj nastepny , bo chce wiedziec jak sie to zakonczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale akcja ... Sam może zginąć mam nadzieję że jej nie uśmiercisz :D
    Super rozdział, mi się podobaaa ^^
    Czekam na następny co będzie dalej.
    Pozdrawiam i życzę weny :**

    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko !
    Nie mogę uwierzyć co zrobiłaś z Sami.. ; cc
    Tylko nie zabijaj jej i dziecka !
    Nie takie zakończenie bym chciała.
    Tak szczerze to niezłe zaskoczenie że mama Sam do nich wparowała.
    Ohh.. jeszcze jeden rozdział :(
    Nie mogę uwierzyć że tak szybko to minęło, a jestem tu od 1 rozdziału.
    Cieszę się że będziesz pisać kolejne opowiadanie ;D
    Pozdrawiam <3
    / Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli Sam albo jej dziecku się coś stanie obiecuje że dowiem się gdzie mieszkasz i zmuszę Cię do zmienienia tego rozdziału.

    Ps. Zajebisty blog, czytam regularnie, nie chce żebyś go kończyłam, mam nadzieje że zaczniesz kolejny :D

    tt: @Domkaxd :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do The Versalite Blogger. Więce informacji tu loveisnthard.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko ładnie, pięknie, ale dlaczego mam tak silne wrażenie, że już gdzieś wcześniej to wszystko czytałam? Deja vu? Nie sądzę. Zaczęłam przeglądać blogi, które przeczytałam i zrozumiałam. "Źrenice pełne nieba". Sama też je czytałaś, prawda? Tam też jest wizyta w Irlandii, tez są egzotyczne wakacje, rejs statkiem i paskudna pogoda po powrocie do Londynu. Najlepsze jednak, że ostatni rozdział "Źrenic" kończy się prawie tymi samymi słowami, co ten. Fajnie, że chcesz pisać. Rozumiem też, że można się czasem zainspirować, ale ściągać pół opowiadania? Nie chcę hejtować, bo uważam, że każdy powinien rozwijać swoje pasje, ale ściągnie pomysłów na fabułę chyba nie jest fair. Trzymaj się. Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie będzie całkowicie Twoje, a nie przekopiowane. Pozdrawiam, Gorillaz's.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa że opowiadanie jest całkowicie moje i od nikogo nie ściągam. Owszem czytałam opowiadanie Mai ale ono dawno się skończyło i nie pamiętam najdrobniejszych szczegółów. Od samego początku miałam własną koncepcje i własny pomysł na to opowiadanie. Nie mam zamiaru tego zmieniać tylko dla tego że komuś się nie podoba. Każda sytuacja którą tu opisuje ma coś na celu. Przede wszystkim to nie jest koniec mojego opowiadania i jeszcze wszystko się może zdarzyć. Na 53 rozdziały znalazłaś dwa czy trzy przypadkowe podobieństwa - to nie tragedia.

      Usuń
    2. Wiadomo, że może być wszędzie wiele podobieństw.

      Jesteśmy ludźmi i chodź nie chcemy wpadamy na podobne pomysły. Jaki by nie był blog to i tak jest genialny a my - wierni czytelnicy jesteśmy zadowoleni!
      Sami...tylko nie uśmiercaj głównej bohaterki! ;D

      Usuń
  8. Ojej. OJEJ. Nie wiem co napisać. Nie wiem czy ją zabijesz. Ją i dziecko. Ja nie potrafiłam zabić mojej bohaterki.
    Tak, porównuję nasze opowiadania, bo to aż samo mi się nasuwa. Wybacz, jeśli to źle. Cokolwiek zrobisz, mam nadzieję, że zrobisz to po swojemu. Nie wyobrażam sobie Nialla bez Samanthy. Dziwnie uśmiercać bohaterów. Tak... Nie mam pojęcia co zrobisz. Kompletnie.
    Mój komentarz nie ma większego sensu, więc po prostu pozostaje mi czekać na ten ostatni rozdział. ;o
    Buziaczki. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak.. Wszystko szybko zleciało - nie dawno był moment oczekiwana na prolog a teraz ? Czekamy na zakończenie, które jakoś nie za dobrze się toczy.
    Ach gdy tylko przeczytałam rozwijający się dialog z matka Sam, przeczuwałam iż ona coś spowoduje. Jak widać Sam potrącił samochód - nie mam bladego pojęcia jak potoczą się jej losy. Owszem jako ze jesteś autorka możesz ja uśmiercić jak i dziecko. Możesz ocalić jej życie lub dziecka - obojga? No cóż ostateczna decyzja należy do ciebie.
    Faktycznie strasznie dużo się dzieje. Nie mogę doczekać się nexta - ciekawi mnie co się stanie z losem Sam.


    Weny życzę i pozdrawiam.


    Amare *o*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, jejku niech ona nie umiera!!!
    Ta matka to potwór !!
    Jak czytałam łza w oku się kręci, dobrze że chusteczki pod ręką.
    Cudowny rozdział !!
    Kocham :**
    Aga xoxox

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy!
Dziękuję ♥

KONTAKT

DROGIE MOTYLKI ♥

Odwiedziny :)

Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author