Każdy dzień na wspaniałych Hawajach mijał nam prawie tak samo. Wstawaliśmy koło godziny dziewiątej, Niall robił pyszne śniadanko, jedliśmy, szliśmy pod prysznic a potem z całą ekipą na plażę. Koło godziny dwunastej ja z Horankiem wracaliśmy do domku by nie siedzieć w największym słońcu. Nie wytrzymała bym. Zazwyczaj oglądaliśmy jakiś film, szliśmy do jacuzzi lub kładliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy o tym co nam akurat wpadnie do głowy. Ostatnimi czasy naszym ulubionym tematem stało się imię dla dziecka. Irlandczyk uważał że skoro już dawno znamy płeć dziecka to powinniśmy wybrać imię. Ani się nie zdążymy obejrzeć a przyjdzie pora na narodziny. Sierpień zbliżał się wielkimi krokami i faktycznie czas nam się kurczył.
- Niall, dajmy sobie na razie spokój. Ja naprawdę nie mam już więcej pomysłów - powiedziałam pewnego leniwego popołudnia.
- No okej ale zastanawiaj się cały czas. Tak w ogóle jak tam twoja mama? Dzwoniła? - spytał chłopak nieco niepewnie.
- Spokojnie, to nie jest jakiś zakazany temat - zaśmiałam się. - No jasne że dzwoniła i to nieraz. Wysyła smsy i e-maile. Ona chce mnie za wszelką cenę sprowadzić do domu tylko naprawdę nie rozumiem po co. Nie potrafimy żyć ze sobą w zgodzie więc do czego ja jestem jej tam potrzebna?
- Nie mam bladego pojęcia. To naprawdę dziwne.
- Wiem i szczerze to mnie to trochę martwi. Jak moja matka na coś się uprze to nie popuści puki nie postawi na swoim.
- Rozumiem Cię Sam ale pomyśl logicznie, co ona może Ci zrobić? Naśle na Ciebie gang. każe im wypakować cię do kartonu i wysłać kurierem do Polski? - w tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
- Masz rację - wydusiłam z siebie gdy już nieco się uspokoiłam.
- No wiem że mam rację - odparł poruszając śmiesznie brwiami.
- Rany, co Ci się dzisiaj dzieje?! - spytałam chichocząc. - Słońce Ci przygrzało czy nałykałeś się za dużo wody podczas kąpieli?
- Chyba i jedno i drugie. Dobra, chodź wracamy do reszty.
Zanosząc się co chwilę śmiechem po kilku minutach udało nam się odnaleźć resztę towarzystwa która w najlepsze bawiła się na plaży.
- No wreszcie jesteście! - wrzasnęła w naszym kierunku Perrie. - Z czego macie taki ubaw?
- Aaa, szkoda gadać - odparłam. - Co robimy?
- Mamy dla Was małą niespodziankę - powiedział nagle Louis.
- Jaką? - spytała ciekawska Stella.
- Chodźcie to się dowiecie - stwierdził Liaś po czym podniósł się z piasku i otrzepał spodnie.
Wszyscy jak na zawołanie ruszyliśmy za chłopakiem wzdłuż plaży. Musieliśmy wyglądać komicznie, wręcz jak grupka przedszkolaków. Liam szedł pierwszy jako przewodnik a za nim parami Zayn i Perrie, Harry z Olivią, Louis ze Stellą i na końcu ja z Horanem.
- Co wy kombinujecie? - usłyszałam dochodzący z przodu głos Pezz.
- Chcemy spędzić z Wami miły wieczór - podsumował mulat nic więcej nie dodając.
Po jakiś dwudziestu minutkach powolnego spaceru dotarliśmy do niewielkiego pomostu.
- Niespodzianka!! - wrzasnął uradowany Louis wskazując rękami dość spory jacht.
- Tu spędzimy wieczór? - spytała nie dowierzając Stella.
- Tak - powiedzieli chórem chłopcy.
Po chwili oszołomienia wszyscy znaleźliśmy się na pokładzie i odbijaliśmy od brzegu. Zachodzące słońce w dalszym ciągu obdarzało nas gorącem jednak delikatny wiatr sprawiał że było to przyjemne.
To niesamowite jak szybko leci czas w dobrym towarzystwie. Świetnie się razem bawiliśmy, na jachcie było tyle miejsca że naprawdę każdy mógł robić to na co miał ochotę. Gdy właśnie przechodziliśmy na przód pokładu by w ciszy podziwiać zachód słońca poczułam niewyobrażalny ból w podbrzuszu. Niall momentalnie chwycił mnie pod rękę.
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Skurcz - wysyczałam przez zaciśnięte usta.
- Nadal boli?
- Yhy
- Usiądź - powiedział po czym podprowadził mnie do ławeczki.
- Sam, mamy zawracać? Potrzebujesz lekarza? - spytał z troską Liam.
- Nie trzeba - odpowiedziałam starając się zrelaksować i brać jak najgłębsze wdechy.
- Ale przecież Cię boli - wtrącił się Styles.
- Harry, ja zaczynam dziewiąty miesiąc ciąży, teraz co chwilę będzie mnie boleć.
- Ale na pewno nie chcesz byśmy zawrócili?
- Nie, nie trzeba. Zaraz mi przejdzie - powiedziałam po czym wsparłam głowę na ramieniu Nialla który mocno ściskał moją dłoń.
Nie ma to jak przyjemny wieczór z przyjaciółmi urozmaicony w nadprogramowe atrakcje.
Reszta naszego rejsu przebiegła już w spokoju ale mimo wszystko Nialler nie opuszczał mnie na krok. Cieszyłam się że tak bardzo o mnie dba, czułam się bezpieczna.
Cały czas bawiliśmy się doskonale. Graliśmy w butelkę, rozmawialiśmy, żartowaliśmy, zjedliśmy pyszną kolację a dość późnym wieczorem przybiliśmy z powrotem do portu. Zadowoleni z całego dnia udaliśmy się do swoich domków przez plażę. Drobniutki piasek wciąż był rozgrzany i przyjemnie się po nim stąpało.
Nie mogłam uwierzyć że za niedługo będziemy musieli opuścić to piękne miejsce. Wakacje dobiegną końca a my będziemy musieli wrócić do szarego, codziennego życia. Chłopcy znów rzucą się w wir prób a ja w spokoju będę sobie siedzieć w domu oczekując na przyjście dziecka. To wszystko wydaje się być takie surrealistyczne. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi że właśnie tak potoczy się moje życie to bym nie uwierzyła ale teraz się cieszę z takiego przebiegu spraw.
*******************************************************************************
Hej Misie ;*
Chciałam Was dzisiaj bardzo, ale to naprawdę bardzo przeprosić. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego że nawalam. Rozdziały ostatnimi czasy są krótkie i nic ciekawego się w nich nie dzieje. Nawet jeśli po raz kolejny mi napiszecie że są fajne i że nie zawsze musi się coś dziać to i tak wiem że nie jesteście do końca zadowoleni. Nie chcę się tutaj usprawiedliwiać czy coś w tym stylu jednak chce byście wiedzieli że jestem świadoma że nie do końca spełniam wasze oczekiwania. Może to przez to że to już koniec, może mój talent się wypalił, może to dlatego że już pracuję nad nowym opowiadaniem by móc je jak najszybciej zacząć publikować. Dlatego też będą 54 rozdziały a nie 55. Mam nadzieję że miło zaskoczy was przynajmniej zakończenie i prolog.
Kocham,
Sami<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
KONTAKT
DROGIE MOTYLKI ♥
Odwiedziny :)
Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Świetny rozdział.. Ciekawe jakie imię dadzą maleństwu .. Czekam na następny <3 Daria
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać maleństwa ^^ -chyba dziwnie to brzmi xD
Dobry jest a talent ci się nie wypala :D
Czekam na zakończenie i prolog <3
Pozdrawiam i życzę weny *.*
Zapraszam do mnie
Chyba każda z nas jest ciekawa jak na imię będzie miał maluch. Przez chwilę miałam wrażenie, że zacznie rodzić na tym jachcie. To byłoby coś. Nie dość, że na Hawajach to jeszcze na środku morza. :D A tak teraz będziemy wyczekiwać narodzin. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńBuziaki ♥
Oj tak.. Każda jest ciekawa jak na imię będzie miało dziecko.
OdpowiedzUsuńNo cóż, również myślałam, że Sam będzie rodzić na Jachcie - faktycznie byłoby to nie małą przygodą a wujek Lou odbierałby poród - chyba, że Liam, bo Niall czy pozostali.. - jakoś nie widzę ich w tej roli :D
Ach faktycznie wakacje dobiegają końca, wkrótce będzie poród i malutkie dzieciąteczko.
Weny życzę i pozdrawiam.
Amare *o*
Niby nic się nie dzieje ale dla nas i tak fajnie, bo lubimy czytać to co piszesz.. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać jak urodzi się dziecko <3
I jakie imie wybiorą . ;D
/ MAGDA
Cudowny i ten słodki Niall... ochh *.*
OdpowiedzUsuńTylko wciąż nie daje mi spokoju ten brak HAPPY ENDU !??
Myślę że napiszesz genialny epilog i cudownie to zakończysz. Czekam <33
Aga :**