Rozdział 49

Po kilku godzinach podróży już po raz drugi stałam pod drzwiami domu Horanów wraz z Niallem i naszymi walizkami czekając aż ktoś nam otworzy. Tym razem również w drzwiach ukazała się Maura. Zaprosiła nas serdecznie do środka i poprosiła byśmy się rozgościli. Ściągnęliśmy buty, chłopak pozbył się swojej kurtki a ja zostałam w swetrze żeby puki co maskować brzuch. Nie chciałam by domownicy dostrzegli ciążę za nim im o niej powiem.
- Siądźcie z Bobby'm w salonie a ja przyniosę ciasto - powiedziała radosnym głosem kobieta po czym zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu. Wróciła po jakiś dziesięciu minutach w ręce trzymając tackę z sernikiem, czekoladowym ciastem oraz świeżo zaparzoną herbatą.
- No więc co Was tu sprowadza? - spytał ojciec Nialla gdy już wszyscy w spokoju siedzieliśmy na
kanapie.
- No więc mamy dla Was dwie nowiny i mamy nadzieję że obie Was ucieszą - zaczął Niall.
- O co chodzi? - dopytywała zniecierpliwiona Maura.
- Pierwszą nowinę może ja przekażę - dodał po chwili Horanek spoglądając na mnie by sprawdzić czy nie mam nic przeciwko. - Oświadczyłem się Samanthcie - powiedział.
- Co? Kiedy? - Bobby był wyraźnie zszokowany.
- W sylwestra.
- I dopiero teraz nam o tym mówicie? - spytał zdziwiony mężczyzna.
- No tak, jakoś wcześniej nie było czasu a to raczej nie są wieści na telefon - wyjaśniłam.
- Masz rację - poparła mnie Maura. - No to gratulacje dzieci! - wrzasnęła i zaczęła nas przytulać.
Gdy emocje już nieco opadły i skończyły się pytania kiedy planujemy ślub, jaki to będzie miesiąc i gdzie się pobierzemy, matka Nialla przypomniała sobie że była jeszcze druga nowina.
- No bo chodzi o to... o to że ... - zaczęłam mówić jąkając się. Nie myślałam że aż tak będę się stresować. Horanek uścisnął moją dłoń. - Chodzi o to że jestem w ciąży - powiedziałam w końcu i nastała cisza.
- Który miesiąc? - spytała Maura.
- Piąty
- Gratulacje! W końcu doczekałem się bycia dziadkiem! - wrzasnął tym razem Bobby. Uśmiechnęłam się ucieszona.
- Ja również gratuluję - dodała z entuzjazmem kobieta. - Chłopczyk czy dziewczynka? Wiecie już?
- Tak, wiemy. To będzie dziewczynka - odparłam.
- Ooo... Będę miała wnuczkę. Wspaniale! Ale dzieci, przemyśleliście to? Dacie sobie radę?
- Mamo, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Sam ma załatwione nauczanie indywidualne ja puki co w miarę ograniczę próby by być z nią częściej w domu a dziecko przyjdzie na świat pod koniec sierpnia gdy już nie będę miał tak napiętego grafiku - Niall był w stu procentach pewny tego co mówi.
- Obyś miał rację. Pamiętajcie że w razie czego zawsze możecie na nas liczyć.
- Dziękujemy - powiedziałam naprawdę wdzięczna za te słowa. To że miałam oparcie w rodzicach Nialla naprawdę wiele dla mnie znaczyło.
Siedzieliśmy w salonie rozmawiając do późnego wieczora. Mieliśmy sobie wiele do powiedzenia a Bobby z Maurą chcieli wiedzieć absolutnie wszystko. Pytali jak oboje przyjęliśmy nowinę o ciąży, kiedy ja się dowiedziałam, czy teraz dbam o siebie, czy zdrowo jadam i w jaki sposób Niall mi pomaga. Po opowiedzeniu wszystkiego powiedzieli że są z nas dumni i cieszą się że tak dobrze sobie radzimy. Ich zdaniem ja i Niall jesteśmy gotowi na to by iść razem przez życie z dzieckiem u boku.
Te dwa dni pobytu w Irlandii minęły nam bardzo szybko. Spędziliśmy je w miłej atmosferze. Miałam tylko nadzieję że tak samo będzie w Polsce. Może coś się zmieniło, może zrozumieli że nie traktowali mnie tak jak powinni. Przecież jestem ich córką.
Gdy przyszła chwila pożegnania mieliśmy sobie najwięcej do powiedzenia. Maura i Boby dziękowali nam za to że przylecieliśmy i poprosili byśmy wpadli jeszcze przynajmniej raz przed narodzinami dziecka. Obiecaliśmy to zrobić. Prosili bym była spokojna, dbała o siebie i stwierdzili że wszystko ma za mnie robić Niall. Po pożegnaniu opuściliśmy dom przed którym czekała już na nas taxówka. Pora na drugi punkt naszej podróży. Ten zdecydowanie gorszy i mniej przewidywalny.
- I widzisz, nie było tak źle - zwrócił się do mnie Niall gdy byliśmy już na lotnisku.
- Masz rację. Bardzo dobrze to przyjęli - odparłam przytulając się do niego.
- Wizytę u twoich rodziców też przetrwamy - dodał a ja nie odpowiadając po prostu ruszyłam za nim do samolotu. Ten lot był dłuższy i bardziej męczący. Nie wiem, może to przez stres ale kompletnie nie potrafiłam zasnąć, przeciwnie Niall. Spał jak zabity. Wyciągnęłam z jego plecaka słuchawki, podłączyłam do telefonu i zanurzyłam się w kojących dźwiękach mojej ulubionej muzyki.
Po jakimś czasie poinformowano nas że będziemy lądować. Delikatnie szturchnęłam Nialla żeby się obudził jednak na marne.
- Nial wstawaj - powiedziałam a on dalej nic. Postanowiłam sięgnąć po bardziej drastyczne metody i zaczęłam go łaskotać. W momencie się ocknął i zaczął  wyrywać.
- Co się dzieje? - spytał zdezorientowany.
- Zaraz lądujemy - odparłam ze śmiechem.
Po chwili staliśmy już na lotnisku czekając na taxówkę. Teraz to już będzie tylko moment. Za chwilę wszystko się rozstrzygnie. Na samą myśl o bliskim spotkaniu z moimi rodzicami przechodziły mnie dreszcze.
- Nie denerwuj się tak. Będzie dobrze - próbował mnie pocieszać Horanek.
- Nie będzie. Czuje to - chłopak nie zdążył nic powiedzieć bo właśnie podjechała nasza taxówka. W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod moim rodzinnym domem. Tak długo mnie tu nie było a pamiętałam każdy najmniejszy szczegół z tej okolicy. Podeszłam do drzwi domu i przycisnęłam na dzwonek. Otworzyła nam uśmiechnięta matka.
- Cześć kochanie jak dobrze cię widzieć! - mówiła bacznie obserwując Niall. Pierwszy raz widziała go na żywo.
- Ciebie też dobrze widzieć mamo. Mogła byś z ojcem mówić po angielsku? Chciała bym żeby Niall wszystko rozumiał i mógł z nami rozmawiać - poprosiłam.
- Oczywiście. Witam jestem matką Samanthy - zwróciła się do chłopaka.
- Dzień dobry - przywitał się grzecznie chłopak.
- Wejdźcie - zaprosiła nas do środka zamykając za nami drzwi.
Zostawiając walizki w przedpokoju powoli skierowaliśmy się do salonu.
- Gdzie tata i Laura? - spytałam ciekawa.
- Tata musiał na chwilę skoczyć do biura a twoja siostra jest u koleżanki i wróci jutro wieczorem.
- Yhy - dziękowałam w duszy Bogu że będę mogła w spokoju porozmawiać z rodzicami.
- Puki co może idźcie się przespać. Chodź Niall, pokażę Ci twój pokój - zaproponowała mama. Chłopak wziął walizkę i za nią podążył. Ja ruszyłam do swojego pokoju.
Weszłam do środka i dopiero teraz uświadomiłam sobie jak wiele rzeczy zostawiłam. W końcu wtedy jeszcze nie wiedziałam że będę chciała zostać na stałe w Londynie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam sportową torbę. Ponieważ nie chciało mi się spać zaczęłam pakować wszystkie rzeczy które mogą mi się przydać i których nie chce tu zostawić. Potem poszłam pod prysznic by się odświeżyć, przebrałam się, sprawdziłam telefonem a potem ruszyłam do pokoju Horanka by sprawdzić czy śpi. Delikatnie otworzyłam drzwi. Chłopak leżał na łóżku z słuchawkami na uszach. Położyłam się obok niego i mocno wtuliłam.
- Nie śpisz? - spytał zdziwiony.
- Nie, a ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogłem zasnąć.
- Chodź na dół. Trzeba z nimi pogadać. Widziałam auto ojca na podjeździe. Wrócił.
- Okej
Podnieśliśmy się z łóżka i zeszliśmy na dół. Rodzice siedzieli w salonie.
- Cześć tato - przywitałam się.
- Cześć słonko - powiedział całując mnie w czoło. - A kto to? - spytał patrząc na Nialla.
- Dzień dobry, jestem Niall.
- Miło poznać - odparł tata podając chłopakowi dłoń.
- Możemy porozmawiać? - spytałam.
- To może ja najpierw zrobię kawę - zaproponowała mama. Zasiedliśmy w salonie a ta po jakiś dziesięciu minutach dołączyła do nas z czterema kubkami gorącego napoju.
- O czym chcecie porozmawiać? - spytał tata.
- Powiemy prosto z mostu - zaczął Niall. Wziął głęboki wdech. - Samantha jest w ciąży.
- Co!!? - moja mama wrzasnęła tak głośno że na pewno słyszeli nas wszyscy sąsiedzi. - Jak to jest w ciąży!?
- Normalnie. Jestem w piątym miesiącu - powiedziałam. Ojciec siedział wyraźnie nad czymś myśląc a mama jak to moja mama, dostała furii.
- Jak mogłaś?! Tak to jest spuścić Cię z oka. Nie było Cię pół roku w domu, wracasz z brzuchem. Nie wysłaliśmy cię do Londynu po to byś się puszczała! - wrzeszczała na cały dom.
- Uspokój się - poprosił tata.
- Nie nie uspokoję się!
- Mamo przestań!
- To ty! Na pewno ją do tego zmusiłeś - zwróciła się do Nialla.
- Mamo daj sobie spokój to nie jego wina.
- Nie można Cię na chwilę spuścić z oka!
- Na chwilę?! Nie odzywałaś się do mnie przez kilka miesięcy! Odwołałaś święta, nie zadzwoniłaś w moje osiemnaste urodziny a przez kilka kolejnych miesięcy nie wysłałaś nawet sms'a!
- Nie było czasu. Byłam z ojcem zajęta.
- Tak, brawo! Świetne wytłumaczenie. Tego się po tobie spodziewałam! Zawsze taka byłaś i nigdy o mnie nie dbałaś! Interesują cię tylko twoje potrzeby bo jesteś wredną, zakłamaną egoistką! - po chwili poczułam falę gorąco rozlewającą się po moim policzku. Własna matka mnie uderzyła.
- Co Pani wyprawia!!? - wrzasną Niall w momencie do mnie podchodząc.
- Ja jestem egoistką? Ty jesteś zwykłą zdzirą! Masz dopiero osiemnaście lat! Nie wracasz do tego Londynu, słyszysz? Zostajesz w Polsce!
- Co to to nie! Już przenigdy nie zamieszkam z tobą pod jednym dachem. To był największy błąd mojego życia. Już dawno powinnam się z tond wynieść. Nie wiem jak wytrzymałam z tobą tyle czasu codziennie musząc Cię oglądać - w matce aż się gotowało. Stanowczo do mnie podeszła i chwyciła za ramię.
- Kochanie zostaw ją - prosił tata próbując ją odsunąć jednak na marne.
- No dalej, uderz mnie z drugiej strony. Tylko na tyle Cię stać. Już nic nie znaczysz w moim życiu! Mam nadzieję że to do Ciebie dotarło!
- Zamknij się i posłuchaj! - jeszcze chyba nigdy nie była taka wściekła.
- Nie, to ty się zamknij i posłuchaj. Dla mnie już nie istniejesz! Jesteś dla mnie martwa. Zupełnie jak bym nigdy nie miała matki! - wrzasnęłam i wybiegłam z domu.

********************************************************************************
Jest i pobyt w Irlandii i w Polsce :)
Zaskoczeni reakcją rodziców Nialla i Sami czy może właśnie tego się spodziewaliście?
 Dziękuję za to że czyatcie ;*

Kocham,
Sami<3

10 komentarze:

  1. Rozdział cudowny. Najlepszy jaki do tej pory czytałam. Z niecierpliwością czekam na następny.
    P.S Zapraszam na http://we-are-just-puppets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział!
    Fajnie, że rodzice Niall'a ze spokojem przyjęli wiadomość o zaręczynach i ciąży. Tak jak to powinni zrobić prawdziwi rodzice.
    Co do rodziców Sami... po prostu nie mogę w to uwierzyć.
    Jak można uderzyć własną córkę w twarz ?! Tymbardziej, że jest w ciąży. Co to za matka jest ? Ja z pewnością zachowałabym się tak jak Sami... współczuje jej, że nie ma wsparcia u swoich rodziców. :/ Co jak co ale to na rodziców zazwyczaj powinno się liczyć i oni powinni być dla własnych dzieci wzorem oraz wsparciem...
    Mam nadzieję, że razem z Niall'em dadzą sobie radę i jak najszybciej wrócą do Londynu.

    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*

    W wolnej chwili zapraszam : http://stole-my-heartx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę może od tego, że nie wiem co powiedzieć - co do rodziny Sam.. Przypuszczałam, że tak wszystko się potoczy, jednak nie było Laury.. W sumie to dobrze, chociaż. Może stanęła by po stronie siostry? Może akurat siostrzany instynkt dał by znać? Kto wie.. Co do Rodziny Nialla, to jak zwykle przyjęli to z radością - nie dziwię się gdyż są wspaniałymi ludźmi. Dobrze, że chociaż z tej strony Sam i Niall będą mieć wsparcie. Czytając rozmowę Sami i jej matki.. Wiesz oczy mi się zaszkliły.. One działały przecież pod wpływem impulsu, zdenerwowania. W prawdzie nie usprawiedliwia to ciosu wymierzonego do dziewczyny przez jej matkę. No ale cóż.. Kurde.. Wspomnienia mi wróciły :C.. Sam kiedyś świadomi sobie, że nie powinna tak mówić, mimo tego co jej matka powiedziała. Owszem bolały ją te słowa. .Ale czas pokaże jak bardzo trudno jest zapomnieć o tym wszystkim, a słowa wypowiedziane przez jej rodzicielkę będą odbijać się echem w głowie dziewczyny. Podświadomość da siwe znaki. Przechodziłam przez podobne sytuacje - których mało nie było. I wiesz, tak samo reagowałam jak Sam.. Ale później żałowałam.. Przecież mogłam milczeć, pomimo tego, że miałam wiele do powiedzenia. Ale nie honor daje za wygraną a teraz? Nie potrafisz normalnie porozmawiać z kimś kto dał ci życie. Kłótnie zniszczyły wiele relacji na twojej drodze, mimo tego, że "ta" osoba próbuje je odbudować poczynając od stawiania nowych fundamentów to nic nie da. Tak jak mówiłam wspomnienia powrócą czytając coś, co sprawi, że ujrzysz swoją reakcję. Historię zbliżoną do twojej. Czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja nas do nich ale one z czasem wracają. Tak te, które niedawno zasklepione puszczają szwy na nowo krwawiąc...
    Jak dobrze, że dziewczyna ma jeszcze Nialla - na pewno jej pomoże.


    Pozdrawiam i życzę weny.
    Amare *O*.


    Drugi blog, który nie jest opowiadaniem, lecz tak jakby historią z życia. Jeżeli to cię interesuje wpadnij, nie nalegam, bo w prawdzie nie piszę tego dla kogoś lecz dla siebie - osoby, której drugie imię to samotność..
    http://i-feel-alone-here-and-cold-here.blogspot.com/


    Tak wgl ile działów (łącznie) będzie zawierał blog?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rodział był... wow ;oo
    Rodzice Nialla <33
    Awww. Są kochani. :D
    Wiedziałam że w Polsce będzie ostro , ale że aż tak.
    Ohh. Życzę weny <33 ; *
    / Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Spodziewałam się takich reakcji. Wykluczając, że uderzyła Samanthe. Eh..co za matka. Mam nadzieję, że szybko wrócą do domu , a może nawet zamieszka Sami po porodzie u Niall'a rodziców :) Będą jej pomagać i na pewno będą uradowani. A ta głupia egoistka matka Sami (Laura ma to po niej) kiedyś będzie płakać pod jej drzwiami . Życzę jej tego.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no. ! Nie myślałam że ten rozdział będzie taki brutalny xD . Gratuluję talentu. Świetny i oczywiście czekamy niecierpliwie na następny ! :)))))))) <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Jgjhgjhgjhgjhgj ! <3 <3
    Super rozdział :)
    Czekam aż nadejdzie środa ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Obserwuję :)

      Zapraszam do mnie
      http://be-your-self-6969.blogspot.com/

      Usuń
  8. O Boże, miałam skomentować wszystko na koniec pod 51 rozdziałem. Ale nie dam rady tak. Wiedziałam, że rodzice Nialla się ucieszą i przyjmą to ze spokojem, a nawet radością. Wiedziałam też, że rodzice Sam będą raczej nastawieni przeciwnie... Ale nie spodziewałam się TAKIEJ akcji. O matko. Ile emocji, ile wszystkiego. Nikomu nie życzyłabym takich relacji z własnymi rodzicami. Czy to naprawdę koniec z rodzinną więzią? Pędzę czytać dalej ;o

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, że rodzice Nialla tak zareagowali, ale rodzice Sam to przesada. Jak można mieć takich rodziców. Świetnie napisane :))
    Ale ile emocji i uczuć w tym rozdziale wow !!!
    Super !! <333
    Aga :****

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy!
Dziękuję ♥

KONTAKT

DROGIE MOTYLKI ♥

Odwiedziny :)

Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author