Od zawsze wiedziałam że nie będę miała w życiu lekko. Moja rodzina nie należy do tych najwspanialszych a moja droga do szczęścia nigdy nie była usłana różami. Nie mam w zwyczaju narzekać na swój los. Sądzę że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Wszystko ma cel i swój ukryty sens. Dzieje się coś strasznego? Tylko dlatego by potem mogło być lepiej. Kłócisz się z rodzicami? Tylko dlatego byś potem się pogodziła. Taki tok myślenia przyjmowałam do tej pory lecz teraz, na tym zakręcie mojego życia czuję że totalnie tracę kontrolę. Nic nie rozumiem i już niczego nie potrafię wyjaśnić. Moje życie się sypie i za niedługo pozostaną tylko gruzy. Po przyjeździe do Londynu pomyślałam że w końcu wszystko będzie okej. Wyprowadziłam się, zmieniłam szkołę, poznałam wspaniałego chłopaka i cudownych przyjaciół. No czego by tu chcieć więcej. Mimo tylu wspaniałych wydarzeń i tak wszystko się musiało zepsuć i to w dodatku za sprawą mojej rodziny która powinna być dla mnie oparciem, opokom. Na pierwszy ogień poszła moja siostra z którą zatraciłam kontakt przez absurdalne kłótnie. Gdy już miałyśmy możliwość odbudowania tego, ona szansy nie wykorzystała i tylko mnie dobiła. Wpadłam przez nią w hym... depresję? Wylądowałam w szpitalu i o mało nie zginęłam. Gdy po pewnym czasie myślałam ze wszystko wraca do normy nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo się mylę. Zaszłam w ciążę. Z początku coś co wydawało mi się przekleństwem okazało się Bożym błogosławieństwem, cudem więc i z tego zaczęłam się cieszyć. Na sam koniec została moja matka. Nikt nie potrafi mnie tak dokumentnie zniszczyć jak ona. Ta kobieta nie ma nad sobą kompletnie żadnego panowania, żadnych pohamowań i ograniczeń. Zraniła mnie, tak cholernie mnie zraniła że ja również nie wytrzymałam. W końcu się ugięłam, złamałam po raz pierwszy od osiemnastu lat. Wygarnęłam jej absolutnie wszystko co o niej myślę. Nie sądzę bym tego kiedykolwiek żałowała bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego ze powiedziałam jej prawdę. Byłam okrutna i brutalna ale przedstawiłam jej fakty i powiedziałam to co o niej myślę. Co ona na to? Po prostu mnie uderzyła. To zabolało najbardziej. Nie cios który mi wymierzyła jednak fakt że się do tego posunęła. Spoliczkowała własną córkę bo jako jedyna powiedziała jej prawdę. Powiedziałam to czego tak bardzo bała się usłyszeć. Trafiłam w czuły punkt. Wybiegłam z domu nic więcej nie mówiąc ani nie czekając na odpowiedź. Nie chciałam jej słuchać, nie chciałam by mnie ponownie zraniła słowami. Pobiegłam prosto przed siebie wąską, kamienną drogą. Przeszłam przez mały lasek i trafiłam na niewielki obszar zieleni gdzie było jedno wielkie drzewo i stara drewniana ławka. Gdy byłam mała uwielbiałam przychodzić tu ze swoim tatą.
Wtedy jeszcze wszystko było normalne. Przychodziliśmy tutaj pogadać, to było tylko nasze miejsce. Teraz siedzę na tej spróchniałej ławce i ryczę jak głupia od dobrych dziesięciu minut. Nawet nie chcę wiedzieć jak teraz wyglądam. Czerwone oczy od płaczu i czarne smugi rozmazanego tuszu. Jedni by zapewne powiedzieli że nie mam o co beczeć, kłótnia i tyle. Powiedziałam to co myślę. Tak naprawdę czuję się jak bym straciła matkę chodź zrobiłam to już dawno temu. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam Nialla.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zachrypniętym głosem.
- Szukałem Cię - odparł.
- Skąd wiedziałeś gdzie będę?
- Twój tata mi powiedział. Zaraz tutaj podjedzie z naszymi bagażami i odwiezie nas na lotnisko.
Chłopak podszedł bliżej i usiadł obok mnie.
- Zostaw mnie - poprosiłam.
- Porozmawiaj ze mną.
- O czym? O moim porąbanym życiu? O tym że ciągle mam pod górkę? O tym że mam najgorszą rodzinę na świecie i wyrodną matkę która mnie spoliczkowała?!
- Sami uspokój się.
- Nie Niall. Nie uspokoję się. Wiem że nie powinnam narzekać ale ja tak dużej nie pociągnę! To wszystko mnie wykańcza. Jak mogę żyć spokojnie wiedząc że moja własna, najbliższa rodzina mnie nienawidzi! - z moich oczu zaczęły gwałtownie wypływać kolejne łzy. Oczy chłopaka również się zaszkliły.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Musisz uwierzyć że wszystko się ułoży.
- Niall ja już dawno przestałam wierzyć. Zbyt długo robiłam sobie nadzieję - po policzku chłopaka spłynęła pojedyncza łza. - A ty czemu płaczesz? - spytałam.
- Bo nie mogę patrzeć jak cierpisz. Mnie też to boli.
- Dlaczego się ze mną związałeś? - bez namysłu zadałam pytanie które chodziło mi od dawna po głowie.
- Bo cie kocham Sam. Jesteś w moim życiu kimś naprawdę ważny. Zanim cię poznałem nie wierzyłem w istnienie prawdziwej miłości, takiej na całe życie a teraz po prostu wiem że nigdy nie będę w stanie pokochać kogoś tak bardzo jak Ciebie.
- Nie żałujesz że mnie poznałeś? Nawet po tym wszystkim co się stało?
- Nigdy nie będę żałował - powiedziała szeptem i pocałował mnie w usta. - Chodź, jedziemy do domu - poprosił. Powoli wstałam z ławki i ruszyłam razem z chłopakiem w stronę lasku. Przeszliśmy go w ciszy a kawałek dalej czekało auto mojego taty. Niall otworzył mi przednie drzwi bym wsiadła a sam wcisnął się do tyłu.
- Przejdzie jej córciu - próbował pocieszyć mnie tata.
- Kogo ty próbujesz oszukać? Jej nigdy nie przechodzi - odparłam i dobrze wiedziałam że mam rację bo ojciec już nic nie dodał tylko odwiózł nas na lotnisko.
Gdy byliśmy na miejscu pomógł nam wyładować walizki a na koniec mocno mnie wyściskał.
- Pamiętaj że Cię kocham i zawsze będę po twojej stronie. Uważaj na siebie - dodał po czym podszedł do Nialla.
- Dziękuję Ci - powiedział i uścisnął jego dłoń.
- Za co? - spytał wyraźnie zdziwiony chłopak.
- Za to że dbasz o moją córkę i jesteś przy niej gdy tego potrzebuję. Jednak jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz...
- Bez obaw, nie zrobię tego - powiedział stanowczo Horanek.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy sprawdzić o której mamy lot. Na nasze szczęście nie musieliśmy długo czekać i już po chwili znajdowaliśmy się w samolocie. Chodź żadne z nas nie spało to nie odzywaliśmy się ani słowem. Niall zdawał sobie sprawę z tego że jestem w paskudnym nastroju i nie mam ochoty z nikim ani o niczym rozmawiać. Mogłam mieć jedynie jak głupia nadzieję że teraz może być już tylko lepiej, że po burzy przyjdzie czas na tęczę jednak po co? Tak jak powiedziałam, już dawno przestałam wierzyć bo to daje człowiekowi tylko złudną nadzieję że będzie dobrze a zazwyczaj jest jeszcze gorzej.
Po długiej podróży wróciliśmy zmęczeni do domu który na całe szczęście był pusty. Wszyscy chłopcy będą jeszcze przez dwa dni u swoich rodzin. Olivia pojechała z Harrym bo jej rodzice mięli w planach wyjazd. Nadal się do siebie nie odzywając ruszyliśmy każdy do swojego pokoju by położyć się spać. To nie była cisza jak po jakiejś kłótni. Ona była porozumiewawcza. Wiedzieliśmy o czym nawzajem myślimy i wiedzieliśmy również że żadne z nas nie chce o tym gadać. Położyłam się do łóżka i dość szybko usnęłam jednak tym razem nie miałam się do kogo przytulić. Nawet Amare wyjechała na Święta. Zabrał ją Liam bym miała chwilę wytchnienia.
Zamknęłam oczy z myślą że jutro zacznę życie od nowa.
*****************************************************************************
Jak sądzicie, czy Sam będzie w stanie szybko zapomnieć o tym zdarzeniu? Razem z Niallem powiedzą o tym chłopakom i Olivii czy będą woleli zachować to w sekrecie?
Oficjalnie informuję że dojdę do rozdziału 55 + epilog i na tym koniec :)
Kocham,
Sami<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
KONTAKT
DROGIE MOTYLKI ♥
Odwiedziny :)
Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Rozdział tradycyjnie jest genialny. *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi jest Sami...Dobrze, że chociaż jej tata ją jakoś pociesza.
A Niall - chłopak ideał. On jest strasznie kochany. Dobrze, że Sami ma kogoś takiego jak on.
Nie mogę uwierzyć, że powoli to cudowne opowiadanie będzie się kończyć...
Cóż.. wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i dużo weny życzę. :) :*
stole-my-heartx.blogspot.com/
Ohh... rozdział wspaniałym taki wzruszający.
OdpowiedzUsuńSama się popłakałam, ale szczerze ostatnio bardzo często płacze gdy czytam, gdy oglądam film i często mnie potrafią wzruszyć.
Biedna Sami, ale ma Nialla, Olivie, Perrie i chłopaków.. a no tak i jeszcze tata <33
No nie wiem co napisać..
Szkoda że już niedługo koniec ale chyba będziesz prowadzić innego bloga?
Jeśli tak to będę czytać i będę od samego początku jak tutaj :D
Życzę weny, świetnych pomysłów i pozdrawiam <33
/ Magda
O kurcze zadziwiłaś mnie jakże pięknym wstępem.
OdpowiedzUsuńCzytając go już wiedziałam, że dział będzie na prawdę dobry. I tak jest, co więcej jest świetny! Ach ile rozmyśleń, wspomnień zawiera ten rozdział.
Cudownie, że jednak Sam ma tak wyrozumiałego i kochającego ojca. Co jak co ale martwi się o nią. Kocha ją i to widać..
Niall - jak zawsze kochany. Zgadzam się z Rose, "chłopak ideał". Dziewczyna trafiła w życiu na największe szczęście, największy skarb o jakim mogła tylko marzyć. Ich miłość przypieczętuje jeszcze córeczka - ach. Oczywiście, że powiedzą pozostałym członkom "rodziny", że będą wujkami, ciotkami - heh, ciekawie.. Jaka będzie ich reakcja?
Wiesz.. Nie wydaje mi się, że Sam szybko zapomni o tym zdarzeniu. Być może będzie chciała, być może inni o to zadbają. Ale, wspomnienia nie umierają i prędzej czy później wracają lecz ze zdwojoną siłą, tym samym uderzając z większym impetem w naszą podświadomość. Jakby to powiedzieć - przeżycie, w którym grałam pewną rolę..
Weny życzę i pozdrawiam.
Właśnie.. Masz zamiar zakładać nowego bloga ? ;)
Amare *o*
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Sam :(
Czekam na następny ;)
Mam nadzieję , że jak skończysz pisać tego bloga, zaczniesz drugiego :D
Pozdrawiam
Zapraszam do mnie na 17 rozdział :)
aż mi łzy do oczu napłynęły..dobrze że tata Sami jest za nią
OdpowiedzUsuńaż mi się ciśnie by powiedzieć "Ojj dawaj te rozdzialy teraz" xd
jestem taka ciekawska..już chce wiedzieć jak się potoczy!
:)
Nie będę zakładać drugiego bloga :) Następne opowiadanie będę również pisać tutaj ponieważ każdy dobrze zna ten adres i nie czuję potrzeby by go zmieniać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tyle komentarzy, jesteście wspaniałe ;**
Wiem że Was zżera ciekawość ale musicie wytrzymać ;D
Kocham,
Sami <3
Booże, nie mogę się doczekać nowego opawiadania... tak bardzo :)) Powodzienia <3
UsuńBardzo się cieszę, że pozostajesz tutaj!
UsuńCieszę się że to opowiadanie będzie także tutaj :)
Usuń/ Magda
rozdział jak zwykle cudo ;* a możesz mi dac linia do zdjęcia bohaterki nowego opowiadania, bo wszyscy o tym gadaja a ja nie wiem gdzie mogę je zobaczyć ;c pozdrawiam, BagietkaXD
OdpowiedzUsuńAch swietny rozdzial :-) Czekam na nastepny <3 Daria
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, ale jak matka Sam mogła coś takiego zrobić. Och nie wierzę. Super to wszystko opisałaś. Świetny <3
OdpowiedzUsuńAga :***