Gdy już wyszłam poza budynek szkoły, pożegnałam się z Olivią i pędem pognałam w stronę domu. Dobrze wiedziałam że na przeszkodzie do wyjazdu stoją tylko i wyłącznie moi rodzice.
Olivia zadzwoniła do swoich na przerwie i bez jakichkolwiek zbędnych pytań czy kazań, powiedzieli że może jechać. Ta to się ma fajnie. Pomyśleć że to wszystko dzięki zasłudze jej taty.
Nasi ojcowie znają się bardzo dobrze już od czasów szkolnych. Oboje urodzili się i zamieszkiwali w Anglii. Razem jeździli po świecie i zwiedzali różne ciekawe miejsca. Padło również na Polskie, z której nie chcieli już wyjeżdżać bo poznali wspaniałe kobiety - swoje przyszłe żony. Na stałe przeprowadzili się tuż po skończeniu studiów.
Ja z Olivią znamy się od urodzenia bo nasi rodzice przyjaźnią się od wielu, wielu lat.
Praktycznie wszystko robili razem. Wprowadzili się do tego samego miasta, Wrocławia. Zamieszkali niedaleko od siebie. Obie pary wzięły ślub w lipcu, tydzień po tygodniu. W podobnym czasie nasze mamy zaszły w ciążę. Mojej mamy była to już druga. Olivia urodziła się 13 listopada a ja 30 grudnia.
Nie dziwiło mnie to że jej tata bez wahania się zgodził na wyjazd. Był otwarty na tego typu oferty. Uważał że to bardzo dobry pomysł i wspaniała okazja by jego jedyna córeczka nauczyła się czegoś pożytecznego. Pozna nową kulturę i obyczaje. Podszkoli swój angielski i odwiedzi miejsca w których on sam kiedyś bywał. Jednymi słowy, ufał jej i wierzył że sobie poradzi.
Wiedziałam że u mnie nie pójdzie tak łatwo.
Ani się nie obejrzałam a już stałam pod pięknym, dużym domem w piaskowym kolorze. Otworzyłam bramkę i weszłam na duży ogród. Kamienną ścieżką podążyłam do drzwi. Z budynku wydobywały się potworne wrzaski.
- Aha, super. Czyli że są w dobrym humorze. - burknęłam sarkastycznie pod nosem i weszłam do środka.
Zatrzasnęłam drzwi i głosy ucichły. Pokierowałam się prosto do salonu gdzie siedziała Laura, tata i cała czerwona ze złości mama.
- Cześć - przywitałam się radośnie.
- Cześć córciu. - odpowiedział tata. Mama się tylko szeroko uśmiechnęła a Laura... jak to Laura, zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
- Słuchajcie, mam do Was sprawę. - zaczęłam od razu rozmowę, nie chciałam z tym czekać.
- Moment słońce. Musimy dokończyć rozmowę z Laurą. - wycedziła przez zęby wciąż czerwona ze złości mama.
- Aaa... co się stało? - spytałam nie pewnie.
- Co się stało pytasz. Znowu dzwonił dyrektor ze szkoły twojej siostry. Dostała kolejną uwagę za nieodpowiedni strój w szkole. - mama z trudem opanowała swój głos.
- Jaki nie odpowiedni strój ?!! Miałam tylko trochę za krótką spódniczkę ! - wrzasnęła siostra.
- Tak, i to jest ten nieodpowiedni strój ! Czy ty nie rozumiesz że jeszcze kilka takich numerów i wydalą cię ze szkoły ?! Ciekawe że w sprawie twojej siostry nigdy nie dzwonią z takich powodów! Dlaczego ty nie możesz być taka jak ona ?! - tym razem mama już nie była w stanie się opanować i zaczęła krzyczeć.
- Och taak. Taka jak siostra. Czy ty naprawdę aż tak źle mi życzysz ? Chcesz żebym była jakimś świrem tylko dlatego żeby dyrektor do Ciebie nie wydzwaniał ? - spytała z uśmiechem na twarzy. Ta sytuacja najwyraźniej ją bawiła.
- Rany boskie Laura to nie są żarty. Wyrzucą Cię ! - tata w końcu się odezwał. Chyba stwierdził że mama nie da sobie sama rady.
- Ale kto tu żartuje ? Ja serio nie chcę być takim świrem. - Laura nie potrafiła stłumić swego śmiechu. Obrażała mnie. Ja się temu przyglądałam i nic nie powiedziałam. Czemu ? Bo to normalne, bo to by nic nie dało, bo wolałam się nie wtrącać. Po prostu to olałam i przysłuchiwałam się całej rozmowie.
- Dziecko ja mam Cię już serdecznie dosyć ! Jesteś nieodpowiedzialna, nic nie rozumiesz ! W tej chwili idź do swojego pokoju ! - wrzasnęła matka.
- Z przyjemnością. Dwa razy nie trzeba mi powtarzać. - z wyraźną satysfakcją siostra udała się na piętro do swego pokoju.
Mama wprost kipiała ze złości. Stwierdziłam że to na pewno nie jest dobry moment na rozmowę. Powoli zaczęłam wycofywać się z pomieszczenia.
- Zaczekaj Sam. Chciałaś nam coś powiedzieć. - zatrzymał mnie już troszkę bardziej opanowany głos mojej mamy. Niestety, ucieczka zakończyła się niepowodzeniem.
Usiadłam na fotelu naprzeciw rodziców. Uśmiechnęłam się szeroko a oni wpatrywali się na mnie wyczekująco. Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć więc po prostu podałam im ten wielki plik kartek. Mama zerknęła na niego po czym spojrzała na mnie i powiedziała
- Powiesz nam o co chodzi, czy żeby się dowiedzieć mamy to wszystko przeczytać ?
Głęboko odetchnęłam i zaczęłam mówić.
- No więc tak. To jest cały regulamin dotyczący wymiany zagranicznej. Międzyszkolnej. Polega to na tym że dwójka najlepszych uczniów, w tym wypadku właśnie ja i Olivia, wyjeżdża na dziesięć miesięcy do szkoły w Londynie. Sama przestudiowałam już to wszystko i jest tam napisane że wszystko jest opłacone. Lot w jedną i drugą stronę plus dodatkowe dwa loty w święta Bożego Narodzenia i Wielkanocne. Opłacony jest przejazd do hotelu i sam hotel. Możemy w nim mieszkać cały czas ale możemy równie dobrze same znaleźć sobie jakieś lokum a szkoła wszystko opłaci. Jakiekolwiek rachunki są przesyłane na konto szkoły. Mamy zakupione podręczniki i inne potrzebne rzeczy. Jedyne wydatki pójdą na żywność. Będziemy mieć zapewnione trzy posiłki dziennie w hotelu ale tylko przez pierwszy tydzień a potem same musimy płacić. - skończyłam mówić z wielkim uśmiechem na twarzy. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak wielką radość mi to przynosi. Naprawdę mi zależało.
Nic. Cisza. Ani słowa.
- No i ? Co wy na to ? Mogę lecieć ? - zapytałam z podekscytowaniem. Bardzo byłam ciekawa co powiedzą.
- Nie. - powiedzieli jednogłośnie. Serio przerobiłam już chyba każdy scenariusz ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Żadnych pytań, nić. Po prostu, nie.
- No ale dlaczego ? - spytałam zdenerwowana.
- Córeczko, jak ty to sobie wyobrażasz ? Nie mamy pieniędzy. Przecież mamy zaciągnięty kredyt na dom. - powiedziała ze spokojem mama.
- Nie potrzebuję nie wiadomo jakiej sumy ! Mam swoje oszczędności a mogę sobie przecież znaleźć pracę na weekendy. Umiem gotować więc nie będę wydawać góry pieniędzy ma jedzenie na mieście. - wydukałam na jednym tchu.
- No dobrze. Ale przecież jak to tak. Chcesz jechać do obcego miasta gdzie nikogo nie znasz. Nie wiadomo co Ci się tam przydarzy. Boimy się o Ciebie.
- No ale mamo ! Przecież sobie poradzę. Będę tam z Olivią. Jej tata zgodził się bez problemu. Dlaczego wy też nie możecie ?
- Bo my skarbie nie jesteśmy rodzicami Olivii tylko twoimi i mamy własne zasady. - odparła bez namysłu mama. Ona chyba miała przygotowaną odpowiedź na każdy mój argument.
Zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć. Mama chyba uznała że temat już zamknięty a tata wpatrywał się tępo w okno.
- No a ty tato? Powiedz coś. Stań w mojej obronie! Tyle razy opowiadałeś mi o Londynie. Jak tam jest wspaniale, co robiłeś co zwiedzałeś. Nie chcesz żebym też mogła to zobaczyć?!
- Przykro mi córeczko ale mama już coś powiedziała. Nie jedziesz. Idź do siebie.
Byłam wściekła ale jak zwykle nie potrafiłam im tego powiedzieć. Bez słowa wstałam z fotela i ruszyłam w stronę schodów. Wzięłam swoją torbę a łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Chyba za bardzo się łudziłam że się uda. I po co ? Tylko znowu się zawiodłam. Zaraz się opanowałam i wytarłam mokre policzki gdy ujrzałam siedzącą na schodach Laurę. Zdałam sobie sprawę z tego że przysłuchiwała się całej rozmowie.
- Oj biedactwo nie płacz. Co, rodzice się nie zgodzili a ty znowu się im nie sprzeciwiłaś ? Oj biedna dziecinka. - mówiła to z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
- Wiesz co, nie mam ochoty znowu się z Tobą kłócić. Mam Cię już po prostu dość, daj mi spokój.
- Taaak. Znowu nie dostałaś tego co chcesz. Znowu się załamujesz i znowu nic z tym nie zrobisz. Sam, czy ty nie rozumiesz że tak jest zawsze? Jak nie odważysz się żeby im coś powiedzieć to nic się nie zmieni. - zdziwiłam się bo tym razem mówiła to spokojnie i jakby może ze ... współczuciem ?
Miałam ochotę jej coś powiedzieć ale jak szybko rozchyliłam usta by wydobyć z nich jakieś słowa, tak szybko je zamknęłam i po prostu ruszyłam w stronę pokoju.
Weszłam i przekręciłam klucz. Nie miałam ochoty z nikim gadać. Torbę rzuciłam gdzieś w kąt i zaczęłam ściągać z siebie ubrania żeby w końcu ubrać zwykłą podkoszulkę i spodnie z dresu. Gdy już się przebrałam położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać.
Dlaczego oni nie chcą mi pozwolić wyjechać ? Nie wierzę że jedynym powodem jest to że nie znam Londynu. Wrocławia też kiedyś nie znałam. W końcu musiałam wyjść pierwszy raz z domu by poznać okolice. Moim zdaniem to nie jest wystarczający powód.
Gdy gadałam w szkole z Olivią to mówiłam jej że się nie zgodzą czyli niby byłam na to przygotowana.
Sama nie wiem czemu tak bardzo się zawiodłam. Przecież wiedziałam że tak będzie, co nie ?
Tak bardzo chciałam wyjechać. W Londynie pozbyła bym się wszelkich problemów. Nie musiała bym nikogo udawać i była bym po prostu sobą. Olivka zawsze była przy mnie i ona jako jedyna wie jaka jestem. Wie że nie zawsze jestem miła i potrafię być arogancka. Wie też że nie lubię się uczyć bo to jest nudne i chciała bym czasem po prostu gdzieś wyjść i się odprężyć. Wie że nie jestem taka pewna siebie jak wszystkim się wydaje bo tak naprawdę jestem nieśmiała i hmmm.... zakompleksiona ? Tak, to słowo chyba jest odpowiednie. Ja po prostu nienawidzę swojego ciała. Zazdroszczę Laurze bo ona jest ładna, nie to co ja. No jednymi słowy Olivia wie o mnie wszystko. Tam byłybyśmy tylko dwie i mogła bym być sobą.
Nawet nie wiem kiedy zmorzył mnie sen.
Obudziłam się dopiero nazajutrz gdy usłyszałam piski wydobywające się ze swojego budzika. Wyłączyłam go i zwlekłam się z łóżka. Nie zapomniałam co się wczoraj stało, wciąż byłam wściekła.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę, jednolitą bokserkę, za dużą czarną bluzę z kapturem, miętowe rurki i czarne trampki.
Lubię ubierać się tak na luzie. Nie przywiązuje zbytnio uwagi do wyglądy.
Z przygotowanymi ciuchami udałam się do swojej łazienki. Położyłam je na komodzie, zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod ciepłe strumienie wody. Relaksujący prysznic, tego mi było trzeba. Umyłam jeszcze włosy i wyszłam. Osuszyłam się ręcznikiem i zaczęłam wkładać na siebie ciuchy.
Wyciągnęłam z szuflady komody suszarkę i zabrałam się za swoje włosy. Miałam dość długie, falujące, blond kosmyki. Gdy już skończyłam postanowiłam nałożyć jeszcze na twarz krem koloryzujący bo byłam strasznie blada. Rzęsy przejechałam tuszem, usta pomadką i wyszłam. Przepakowałam jeszcze swoją szkolną torbę i gotowa do wyjścia zbiegłam na dół.
- Cześć - rzuciłam oschle do rodziców którzy siedzieli w kuchni i pili kawę.
- Witaj słoneczko - odpowiedzieli radośnie. Jak oni mogli być tacy milusi po tym co się wczoraj stało. Postanowiłam to zignorować.
Napiłam się soku pomarańczowego, zrobiła sobie do szkoły kanapkę z masłem orzechowym i wzięłam butelkę wody.
- Idę do szkoły. - powiedziałam i prędko pokierowałam się w stronę drzwi.
- Zaczekaj ! - z wrzaskiem zatrzymała mnie mama. Co ona myśli że ja jestem głucha ?
- Co ? - spytałam.
- Zapomniałaś wziąć ten regulamin wymiany szkolnej. - odparła ze słodkim uśmieszkiem. Słowo daję, aż mnie zemdliło.
- Mamo, nie jadę więc go nie potrzebuję. - z powrotem pokierowałam się w stronę drzwi.
- Ale zaczekaj ! Jestem pewna że go potrzebujesz.
- Nie mamo nie potrzebuję.
Doszedł do nas tata.
- Córciu, chyba nie rozumiesz. Podpisaliśmy go.
Słowa ojca wprowadziły mnie w odrętwienie.
- Ale jak to ? - wydukałam.
- No tak to. Zmieniliśmy zdanie i jedziesz !
Własnym uszom nie wierzyłam. W momencie rzuciłam się im na szyje. Zaczęłam ich przytulać i strasznie dziękować. Spakowałam regulamin do torby i udałam się do szkoły. Już miałam otwierać drzwi od domu gdy za nadgarstek chwycił mnie ojciec. Odwróciłam się zastanawiając się o co chodzi a ten tylko powiedział szeptem
- Powinnaś być wdzięczna Laurze. - i odszedł.
Laurze ? Mojej siostrze ? Ale jak to ? Nie miałam pojęcia o co chodzi i postanowiłam jak najprędzej z nią pogadać ...
**********************************************************************************
No i mamy rozdział 1 :) Myślę że nie jest zły. Wyszedł mi dość długi :D Bardzo proszę, wyrażajcie swoją opinię w komentarzach. Chcę wiedzieć czy to co piszę wam się podoba. Jeśli chcecie być na bieżąco informowani to piszcie !
Przepraszam jeśli rozdział wydał wam się nudny no ale muszę to jakoś rozkręcić :P
KOCHAM WAS ;*
Pozdrawiam,
ME<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
KONTAKT
DROGIE MOTYLKI ♥
Odwiedziny :)
Samantha "Sami" Hale . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Rozdział jest świetny ! <3 Az mi łzy w oczach stanęły gdy okazało się że regulamin został podpisany i to za sprawką Laury... Jednak chyba siostra nie jest aż taka zła i kocha Sam. :) Czekam na kolejny z niecierpliwością ! <3
OdpowiedzUsuńBoskie, pozdrawiam :) I dziękuję za komentarze! :)
OdpowiedzUsuńo matko! aż mam ciarki. Najpierw ci rodzice się nie zgadzają, a potem siostrzyczka i BAM- regulamin podpisany. noo zapowiada się bardzo ciekawie. A jak nazywa się główna bohaterka? odpisz. :)
OdpowiedzUsuńhttp://forever-aye-lost-amaryllis.blogspot.com/
i informuj o nowych rozdziałach, bo cos czuję, że bede stałą czytelniczką. Oczywiście, licze na to samo z twojej strony. ♥
Główna bohaterka to Samantha :)
UsuńBardzo się cieszę że Ci się spodobało ♥
Będę informować ;)
Nie wiem co mam napisać..to,że cudownie piszesz? Przecież Ty dobrze o tym wiesz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje zaproszenie;)
Na pewno będę zaglądać tutaj często :)
Na prawdę bardzo dobrze!
Świetnie po stokroć świetnie!;)
Pozdrawiam Nicole xx
Zajebisty rozdział :) jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńFajna historia, ciekawie się zaczyna i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, pozdrawiam Asiek :*
Jestem z Ciebie tak bardzo dumna! Tak bardzo, że się tego nie da opisać. Bałam się, że będzie słabe i będę musiała udawać, że mi się podoba. Ale Ty mnie nie zawiodłaś. To ja przepraszam, że miałam wątpliwości choć przez chwilę. Już nie chodzi mi o samą akcję, fabułę - myślę raczej o sposobie w jaki piszesz. Wszystko jest logiczne, czyta się to wszystko tak miło i cudownie. Pomimo, że tutaj akcja dopiero się zaczyna to Ty mnie już wciągłaś. Wiem, że to co będziesz pisać dalej będzie przemyślane, na swój sposob mądre. Dialogom nic nie brakuje, nie są sztuczne. No mogę się zachwycać i zachwycać. Kocham Cię i dziękuje że przywróciłaś mi wiarę w nowopiszące dziewczyny.
OdpowiedzUsuńA co do samego opowiadania... Cudownie, że podpisali ten regulamin. No nie mogło być innej opcji. Ale kurczę, Laura? No zaszokowałaś mnie. Jestem gotowa na podróż do Londynu z Olivką i Samanthą. Dajesz następny rozdział <3
Buziaki, Mai :*
@bulikowo
Rozdział cudowny, cudowny, najcudowniejszy pod słońcem ! <3
OdpowiedzUsuńKoleżanko, naprawdę masz niesamowity talent.
Piszesz tak ... profesjonalnie rzekła bym ;)
Nie przestawaj, proszę.
Czekam na następny ;**
Po prostu świetny. Czekam na kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest zarombisty, naprawdę zaje. Czytam teraz wszystkie po kolei i jestem w szoku, że są tak piękne ;**
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała !!! Musisz napisać własną książkę =D
OdpowiedzUsuń